6 stycznia 2017 roku opuściłem zamknięty ośrodek leczenia uzależnień. Dziś mijają więc 2 lata. Co się zmieniło przez ten czas? Swój punkt widzenia regularnie prezentuję na blogu, dlatego tym razem oddałem głos innym.

O opinię na swój temat poprosiłem kilka osób, które moim zdaniem znają mnie najlepiej. Każda z nich otrzymała następującą wiadomość:

„W niedzielę miną dwa lata odkąd wyszedłem z ośrodka. W związku z tym chcę napisać tekst na bloga, w którym wypowiedzą się o mnie inni. Zwracam się więc do Ciebie z prośbą byś w wolnej chwili napisała mi kilka zdań o mnie. Temat roboczy: „Ja 2 lata po wyjściu z ośrodka”. Piszesz, jeśli chcesz, co chcesz i ile chcesz. Jeśli nie chcesz, nie znajdziesz czasu lub weny, nie ma problemu. Poprosiłem o to kilka osób. Wszystkie wypowiedzi skleję w jeden tekst i opublikuję go na blogu. Podsumowując chcę po prostu dowiedzieć się jak postrzegają mnie inni 2 lata po wyjściu z ośrodka.

Nie oczekuję psalmów pochwalnych, więc pisz wszystko, co przyjdzie Ci do głowy. Np. Czy się zmieniłem? Jak się zmieniłem? Co się nie zmieniło, co jeszcze muszę zmienić, co jest ok, a co nie jest ok? To tylko pomocnicze pytania. Nie musisz na nie odpowiadać. Możesz napisać co chcesz i ile chcesz. A i nie obrażę się ;)”

Oto, co otrzymałem w odpowiedzi:

MAMA:

Na pewno jesteś spokojniejszy, wyciszony i bardziej zrównoważony. Układasz sobie życie, planujesz dzień po dniu, planujesz przyszłość, masz cele realne, nie bujasz w obłokach w swoich planach. Stałeś się dojrzałym facetem, z dużym bagażem doświadczeń.

NARZECZONA:

7 Twoich grzechów głównych i ich przemiana:
1. Marzyciel: marzenia zmieniły się w plany, które są konsekwentnie realizowane.
2. Wieczne odkładanie spraw: najtrudniejsze rzeczy do zrobienia są realizowane na samym początku, przyjemności na końcu.
3. Brak planowania: codziennie używanie kalendarza i wpisywanie do niego wszystkich planów, nawet błahostek.
4. Egocentryzm: zmienił Ci się punkt widzenia. Zrozumiałeś, że świat nie kręci się tylko wokół niego, starasz się troszczyć o swoich bliskich. Wcześniej było: JA, moja praca, moje studia, mój licencjat, moje, mój…
5. Szpan: zrozumiałeś, że rzeczy materialne i posiadanie do tylko dodatek do prawdziwego życia i szczęścia. Kiedyś chciałeś imponować innym swoją pracą, wygranymi, luksusem.
6. Niedocenianie tego co ma: zrozumiałeś, że głupie wyjście na spacer do parku to jest szczęście, a nie kolejna wygrana u bukmachera.
7. Nieodpowiedzialność: wiesz, że każdy czyn niesie ze sobą konsekwencje.

P.S. Z chłopca stałeś się mężczyzną.

TERAPEUTKA:

Hmm, niby zwyczajny, fajny, młody człowiek, jak wielu których spotykam, a mimo wszystko wyjątkowy jak każdy z nich. Pierwsza próba leczenia dla każdego jest trudna, tak też było w Twoim przypadku. Na początku mocno zbuntowany, arogancki, wywyższający się, niechętnie przyjmowałeś informacje na swój temat. Uważałeś, że informacje na temat uzależnienia są wyolbrzymione, że to na pewno Cię nie dotyczy, a przynajmniej nie aż w takiej mierze. Mijały dni terapii, kolejne warsztaty, płynęły kolejne dawki wiadomości, a Twoja postawa „jakby skała nieprzepuszczalna”, do tego zły aż agresywny. Ale to była poza, obrona. Tak na prawdę głęboko ukryty miły, sympatyczny, uprzejmy, kulturalny, ambitny młody mężczyzna „dobijał się” aby ujawnić się, pokazać prawdziwie, pracować nad sobą. W oczach miękłeś, robiłeś się co raz bardziej plastyczny, chłonny wiedzy, wrażliwy. PRAWDZIWY.

Czy się zmieniłeś? Tak, każdy kto podejmuje decyzję o terapii, znaczy że chce jakiejś zmiany. Zdobyłeś wiedzę i umiejętności, które starasz się wykorzystywać w życiu, w ciągu tych dwóch lat. Owszem zdarza Ci się nadal być zbuntowanym, czasami jeszcze aroganckim, ale szybko się reflektujesz i zmieniasz swoje zachowanie. Swoje pozytywne cechy pokazujesz otwarcie, mówisz o nich wprost. Masz więcej pokory do życia, bierzesz je takim jakim jest, nie snuje planów, których nie będzie w stanie zrealizować. Czasami fantazjujesz, więc trzeba Cię sprowadzać na ziemię, oczywiście obrażasz się wtedy, ale jesteś mądrym człowiekiem i umiesz wyciągać wnioski.

Co jeszcze musisz zrobić? Wiele – terapia to proces, który tak na prawdę wcale nie musi się kończyć. To nauka, doświadczanie, rozumienie. Życie płynie i Ty razem z nim i w nim, Tu i Teraz. Nadal musisz pracować nad poczuciem własnej wartości, nad planowaniem i systematycznym realizowaniem założeń. Nadal musisz pamiętać, aby mierzyć siły na zamiary, bo uzależnienie to podstępna choroba, która tylko czeka na stosowny moment, aby zabrać człowieka w stare schematy.

Zadałeś mi pytanie „co jest ok, a co nie jest ok”? Szczerze mówiąc jest to trudne pytanie. Bo tak na prawdę wszystko jest ok i nic nie jest ok. Człowiek to nieskończoność, to doskonalenie, więc stwierdzenie OK byłoby takie, że nic nie trzeba już robić, zmieniać. A to nie prawda. Musisz się rozwijać, poznawać siebie na wielu płaszczyznach, biorąc pod uwagę uzależnienie przede wszystkim. Jeśli powiedziałabym nic nie jest OK, to tak jakbym odcięła Ci skrzydła do doskonalenia się, rozwoju, do życia. A przecież nadal jesteś miłym, sympatycznym, kulturalnym, młodym człowiekiem. Nadal zdarza Ci się być butnym, upartym, niesłuchającym facetem, który pokazuje, że „moje jest najmojsze”, ale mogą to być też zalety.
Więc nic nie odpowiem, bo na to pytanie nie ma odpowiedzi. Ale życzę Ci pogody ducha, odwagi i mądrości w myśl Modlitwy.

CIOCIA:

Dla jednych to aż dwa lata. Dla drugich, tylko dwa lata. Są też tacy, dla których nie ma większego znaczenia przemijanie. Coraz częściej odliczamy czas tylko za pomocą zegarka w smartfonie lub ilością lajków na fejsbuku. Jednak warto z większą uwagą przyglądać się swojemu wędrowaniu. Warto czasami zatrzymać się i spojrzeć wstecz. Zajrzeć w swoje wnętrze i zobaczyć, w którym miejscu jesteśmy. Jacy jesteśmy.

Czy jesteśmy w zgodzie ze sobą i czy umiemy smakować każdą, darowaną nam chwilę w jedynym życiu, jakie dał nam los. Bo kiedy gonimy, tracimy smak, niczego nie dostrzegamy, zaczynamy żyć dla innych a nie dla siebie. Wciąż staramy się być w czołówce tego wyścigu szczurów. Biegniemy razem z innymi bo chcemy być najlepsi a tak naprawdę goni nas strach przed nami samymi. W obawie przed prawdą o nas samych, boimy się zatrzymać, boimy się postawić na siebie, boimy się zaufać swojej intuicji. Na pozór najsilniejsi najczęściej bywają najsłabsi. Ten pozorny tłum, w którym biegniemy jest tylko kłamstwem.

Oszukujemy siebie oszukując innych. Udajemy kogoś kim tak naprawdę nie jesteśmy. Kogoś kim tak naprawdę nie chcemy wcale być. I tylko w lęku przed odrzuceniem, coraz bardziej zanurzamy się w kłamstwie o nas samych. W kłamstwie, które coraz mocniej zaciska się pętlą wokół naszej codzienności. Odgrywamy rolę kogoś, kim nie jesteśmy, z coraz większym trudem łapiąc oddech, żeby tylko za wszelką cenę utrzymać się na powierzchni i dostać kolejne punkty do świetności. W tym obłąkaniu, w tym szaleństwie, które zdawać się nie mieć końca, już nie pamiętamy kim tak naprawdę jesteśmy i co znaczy spokój sumienia. A każdy kolejny dzień wydaje się, że będzie już naszym dniem ostatnim.

Nie potrafimy już spać spokojnie. Nie pamiętamy jak wygląda normalne życie. I poruszamy się po omacku, jak w labiryncie, z którego dla nas samych nie ma już wyjścia. Tylko ściana. I kiedy stajemy w końcu przed taką ścianą czujemy nagle, że już nie ma odwrotu. Nie ma ratunku. Nie ma żadnej szansy na uratowanie się z tej matni, w którą wpędziliśmy się za własnym przyzwoleniem na kłamstwo w naszym życiu. Tracimy oddech i coraz częściej budzi się w nas pragnienie śmierci, który wydaje się być jedynym wyzwoleniem.

Nie ma jutra, nie ma już dalej, nie ma nic. Tylko strach, kłamstwo, przyspieszony oddech i pozory, które stają się dla nas mantrą codzienną. Tylko prawda może nas wyzwolić. To najtrudniejsze i jednocześnie najłatwiejsze, co możemy zrobić sami. Bez niczyjej pomocy. Musimy tylko bardzo mocno uwierzyć w siebie, bo nikt nie potrafi nam zagwarantować, że nagle nie zostaniemy zupełnie sami. Potrzebna nam jest odwaga i wiara w naszą intuicję. Tego nie da się kupić. Musimy odnaleźć to w sobie sami. Bo tylko wtedy, kiedy powiemy na głos, że żyjemy w kłamstwie, mamy szansę na wyzwolenie. Na miłość najbliższych i drugie życie w zgodzie z samym sobą. To wymaga ogromnej odwagi i determinacji. Zwłaszcza dla kogoś, kto przez całe swoje życie potwornie bał się odrzucenia. Dla kogoś, kto zaprzedał swoją duszę diabłu, żeby zyskać miłość i uznanie innych.

Jednak mimo wszystko, odnalazłeś w sobie tą odwagę. Zrobiłeś to. Postawiłeś wszystko na jedną kartę. Tym razem wybrałeś tą właściwą.  Zniszczyłeś wszystko co było przedtem, żeby odzyskać to, co straciłeś wiele lat temu. Życie. Spokój. Miłość i przyjaźń prawdziwą tych, którzy pozostali przy Tobie, mimo że usłyszeli, że wszystko od początku było tylko kiepską grą i wielką mistyfikacją. Zrobiłeś to, żeby po prostu zacząć od początku. Bez żadnej gwarancji, że Ci się uda.

Wyzwoliłeś nie tylko siebie. Wyzwoliłeś nas wszystkich, którzy byliśmy w twoim życiu obecni. Bo twoje kłamstwo, stało się również naszym kłamstwem. Przez ten ostatni czas, przed twoim wyzwoleniem, czułam jak jest Cię coraz mniej i mniej. I jak ufam Ci coraz mniej i mniej. Jak przesypujesz się przez nasze życie, jak piasek przez palce. Jak wymyka się twoje życie z naszego i jak zanurzasz się coraz bardziej w tym udawaniu kogoś, kto jest tak naprawdę obcy dla mnie. Tak bardzo chciałam to przerwać, bo każdego dnia ciągnąłeś nas za sobą na dno, coraz bardziej i bardziej. I tak wszyscy, po jakimś czasie tkwiliśmy w tym bagnie, zanurzeni coraz głębiej i głębiej. Naszym pulsem był już tylko coraz większy strach przed najgorszym. I nikt nie miał odwagi tego przerwać. Dla tak zwanego świętego spokoju, w jakimś sensie wszyscy byliśmy oszustami tego życia. Pozorantami w jakiejś pieprzonej grze.

Dwa lata temu, twoje wyzwolenie było moim wyzwoleniem. W tamtym momencie byłam pewna, że teraz już będzie tylko lepiej. Strach zamienił się w walkę o lepsze, o bardziej prawdziwe, skromniejsze ale przez to bardziej ludzkie, życie.

Dostałeś nową, białą kartę życia, od wszystkich twoich bliskich. Zapisz ją godnie. Tak jak robisz to od dwóch lat. Pisz uczciwie, w zgodzie ze sobą i w miłości do siebie i swoich najbliższych. Wszystko można kupić, oprócz prawdy. A ona jest największym wyzwoleniem. Nic tak bardzo nie jednoczy ludzi, jak właśnie prawda. Nic nie daje takiego ukojenia, jak ona.

Przez te dwa lata, już wiem, że jesteś innym człowiekiem. Jakbyś zrodził się na nowo. Jakbyś zrozumiał, że tylko tyle naprawdę posiadamy w życiu, ile jest w nas uczciwości i miłości dla innych. Twój powrót był powrotem nas wszystkich. Twoje wyzwolenie było ulgą dla nas wszystkich. Było ulgą dla mnie. A każdy twój kolejny dzień ostatnich dwóch lat, daje mi coraz większą nadzieję i ufność w moim zwykłym życiu, że nigdy nie wolno się poddawać.

Nie poddawaj się zatem, bo nie możesz odebrać mi tej nadziei, że wszystko jest możliwe w życiu człowieka. Te ostatnie dwa lata to nie tylko twoje odrodzenie. Ale dzisiaj już wiem, że Ty też to wiesz i już nigdy tego nie spieprzysz 😊

Przecież już wiesz, że Twoja porażka – jest porażką Twoich bliskich. Ale Twoje powodzenie jest również ich powodzeniem. To, czego chcesz dla tych których kochasz, jest raczej oczywiste 😊 Powodzenia!!!!

KUZYN:

O Twoich problemach wiedzieliśmy w rodzinie od dawna. Jestem w jakiś sposób w tej historii prawie od samego początku i w pewnym sensie razem przechodziliśmy przez pasmo radości z sukcesów, zdziwień po ginących rzeczach, aż do wspólnych świąt 2 lata temu kiedy cała ta zwariowana historia znalazła się w momencie zwrotnym, jakim był Twój pobyt w ośrodku. Co się zmieniło od tego czasu?

Odzyskałem kuzyna. Powrócił do normalnego uczestnictwa w naszym życiu. Otworzył się, powiedział co wie, że zrobił nie tak. Ale oprócz tego także słucha z uwagą co jeszcze może poprawić. Wiadomo, że tego co było się nie cofnie, ale można złe wspomnienia zasypać nowymi dobrymi. I to udaje mu się robić bardzo skutecznie. Już nie mam obaw kiedy do mnie dzwoni, że znów będzie chciał pożyczyć pieniądze. Nie unika spotkań, co więcej sam z siebie wychodzi z inicjatywą i zaprasza do wspólnego spędzenia czasu przy różnych okazjach.

Największa zmiana to to, że wróciłeś do nas i z nami rozmawiasz. Udało Ci się odnaleźć, zrealizować kolejne postawione przed sobą cele, a co najważniejsze wygląda na to że odzyskałeś kontrolę i jesteś w stanie bardziej świadomie kierować swoimi poczynaniami w życiu. Przed Tobą jeszcze pewnie długa droga do pełnej pewności i pozostawienia przeszłości za sobą, ale z całego serca życzę Ci i trzymam kciuki, abyś nie zmienił kursu, który obrałeś i abyś przez cały czas czuł coraz większą pewność w tym, że to Ty masz kontrolę nad życiem! Nie przegraj go, bo masz je tylko jedno!

————————————————————————————————————————————————-

JA: Nie ze wszystkim się zgadzam, ale o tym z każdym z Was porozmawiam w 4 oczy…
Żartuję! 😉 Dziękuję Wam za informacje i poświęcony czas. Kłaniam się!

Udostępnij lub wyślij:

One thought on “2 lata po ośrodku oczami innych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *