Terapia i jej początkowe efekty często dają osobie uzależnionej poczucie, że „teraz będzie już tylko lepiej”. I faktycznie, ciężka praca nad sobą sprawia, że pod wieloma względami życie ulega poprawie. Rozwój może zresztą (i powinien!) być kontynuowały także po zakończeniu terapii. Bez względu na jego skalę nie oznacza to jednak, że życie staje się idealne i nie ma w nim problemów. Celem jest to, by stało się na tyle satysfakcjonujące, by miało się siłę stawiać im czoła w konstruktywny sposób.
„Jestem beznadziejny!”. „Wiedziałem, że się nie uda”. „Mówiłem!” „Gdybym…”. „To jego/jej wina!”. „Nie lubi mnie”. „Popsuł mi wszystko”. „Tyle wysiłku na marne”. „To koniec!”. Te i podobne stwierdzenia często pojawiają się w głowie, gdy coś pójdzie nie tak. Osoba uzależniona je „podbija”. Nie rzadko dramatyzuje i się rozczula. W rzeczywistości jednak tylko marnuje czas. Trudności napotyka w swoim życiu każdy, bez względu na to, gdzie mieszka, co robi i ile zarabia. Dzieje się tak, bo tak wygląda życie. I choć brzmi to banalnie, zgubienie tego banału potrafi zrobić niemałe spustoszenie w sposobie myślenia. Może nawet prowadzić do złamania abstynencji, czy nawrotu, ale i bez tego robi wystarczająco szkód. Zupełnie niepotrzebnie.
Skoro w życiu każdy napotyka niepowodzenia, to po co marnować czas nad użalaniem się nad nimi. Ile to użalanie potrwa? Dzień? Dwa? Tydzień? Miesiąc? Dłużej? Później i tak będzie trzeba się ogarnąć, poszukać rozwiązania i rozpocząć działania, które się do tego przyczynią. Dlaczego więc nie rozpocząć tego procesu od razu? Bez marnowania czasu. W rezultacie można nie tylko go zaoszczędzić, ale uczynić efektywnym. Można np. przez 7 dni katować się porażką albo już drugiego dnia poszukać rozwiązania. W efekcie po upływie tych 7 dni, może być już po sprawie albo „przynajmniej” można czuć większy spokój, ponieważ będzie miało się w głowie inne opcje.
Można tez reagować po staremu katując się tym jakiego to człowiek ma pecha. Tylko skoro to faktycznie to był pech, to dlaczego poświęcasz mu tyle uwagi? Dlaczego „kąpiesz” się w nieprzyjemnych emocjach, skoro powodują dyskomfort?
Dałeś plamę? „Sprzątnij” ją zanim „wyschnie”, bo później trudniej będzie ją „wyczyścić”. W rezultacie jest szansa, że nie tylko trudne emocje odejdą, ale być może przyjdzie satysfakcja na poziomie, którego nie osiągnąłbyś, gdyby „udało się” za pierwszym razem.
Zrób to i ciesz się upragnionym rezultatem. Po prostu.
Zobacz także:
Niepowodzenia
Kontrola