Uzależnienie od hazardu sprawiło, że wyrządziłem wiele zła sobie i bliskim. Nie mogę naprawić swoich błędów, ale mogę przestać je popełniać. Mówienie o nich głośno mi w tym pomaga. Tym razem w w wywiadzie dla Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Wierzę, że jest to też przestroga dla innych.
(…)
Policzyłeś, ile przegrałeś pieniędzy?
Wiem, jakie długi miałem przed pójściem do ośrodka leczenia uzależnień i jaki był ich stan po wyjściu i w późniejszym czasie. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć ile przez te lata przegrałem. Nie zwracałem na to uwagi. Przegrana najczęściej była po prostu motywacją do odegrania się, do zagrania za większą stawkę. Kiedy byłem w „ciągu”, potrafiłem brać kilka chwilówek dziennie po kilka tysięcy złotych i przeznaczyć je na grę. Przerzucałem środki na konto bukmachera, rozmnażałem, wpłacałem do banku i spłacałem pożyczki. (…) Obracałem tak znaczącymi kwotami, że bank przyznał mi kredyt na oświadczenie. Na początku były to tylko pieniądze z wygranych. Później głównie z różnego rodzaju pożyczek. To jednak nie pieniądze były największą stratą.
A co?
Straciłem wiele relacji z bliskimi. Większość z nich pozostała przy mnie, ale wiele chwil uciekło albo nie minęły tak, jak powinny. Wielokrotnie odmawiałem spędzania czasu z nimi, bo obstawiałem zakłady bukmacherskie. Boli mnie dziś to bardzo, bo niejednokrotnie nie było mnie, mimo że byłem im naprawdę potrzebny.
Skoro byłeś w stanie spłacić pięciocyfrową kwotę musiałeś dużo wygrywać.
Ale co z tego? Prędzej, czy później to przegrywałem i musiałem ratować się pożyczkami.
Także u piłkarzy, o których pisałeś i robiłeś wywiady. Co powiedziałeś zawodnikom, od których próbowałeś pożyczać pieniądze? Przyznałeś się, że potrzebujesz pieniędzy na spłacanie długów hazardowych? Mówiłeś im, że obstawiasz zakłady bukmacherskie?
Nie u wszystkich piłkarzy, lecz kilku, których uważałem za dobrych kumpli. Wierzyłem, że kiedy będę musiał ratować swoje życie, mogę zwrócić się do nich, a sytuacja w której się znalazłem była dla mnie właśnie czymś w rodzaju walki o życie. Dziś wiem, że nie powinienem w taki sposób walczyć o swoje życie, ale wtedy najważniejsze było dla mnie to, by przetrwać i utrzymać tajemnicę moich problemów przed najbliższymi. Zwracając się do piłkarzy przedstawiłem problem bardzo dokładnie, z tym, że w wersji przeznaczonej dla nich, problem dotyczył mojego młodszego brata, którego chcę ratować. Wstydzić się za to będę do końca życia.
Całość na portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich – TUTAJ.
Zobacz także:
– W programie „Skandaliści”
– Wywiad dla WP Sportowe Fakty