Uzależnienie od hazardu ma nie tylko męską twarz. Coraz częściej ulegają mu także kobiety o czym na łamach serwisu „WP Kobieta” pisze Ewa Podsiadły-Natorska. Autorka poprosiła mnie o komentarz w tej sprawie.

(…)

– Kobiety coraz częściej uprawiają hazard. Coraz częściej też uzależniają się od niego i ponoszą tego konsekwencje. Statystycznie wciąż jest ich mniej niż mężczyzn, ale niech to nikogo nie uspokaja. Uzależnienie od hazardu dotyka kobiety i, podobnie jak w przypadku mężczyzn, niszczy im życie. Kobiety mają jednak większy opór do korzystania z pomocy. Z powodu wstydu i lęku zakładają, że muszą poradzić sobie same – tłumaczy Szymon Bartnicki, terapeuta uzależnień, autor projektu „Postaw na siebie!” służącego pomocy hazardzistom oraz ich bliskim. Sam w przeszłości zmagał się z uzależnieniem od hazardu.

(…)

Dlaczego kobiety się uzależniają i dlaczego w ogóle zaczynają grać? – Początki najczęściej wynikają z poszukiwań różnych form rozrywki – odpowiada Szymon Bartnicki. – Rozrywka ta ma dostarczyć ekscytację, być „odcięciem się” od codzienności i związanych z nią problemów. Hazard staje się „lekarstwem” na problemy w domu czy w pracy, na cierpienie psychiczne czy fizyczne, na różnego rodzaju napięcia, poczucie beznadziei i depresję. Hazard przynosi chwilową ulgę, dlatego kobiety zaczynają grać częściej, gdy tej ulgi potrzebują i w rezultacie się uzależniają.

(…)

– Trzeba się przełamać i zwrócić po profesjonalną pomoc – podkreśla Szymon Bartnicki. – Terapia uzależnień powinna kobietom pomóc odnaleźć inne niż hazard lekarstwo na zło, które je otacza. Celem terapii jest nie tylko to, by przestać grać. Pracując z osobami uzależnionymi od hazardu, moim głównym celem jest pomóc im uzyskać satysfakcjonujące życie. To proces, który wymaga czasu i wysiłku. Pamiętajmy jednak, że czas i tak upłynie, a wysiłek dostarcza przyjemnych rezultatów. Nie jest łatwo, ale warto.

(…)

Cały artkuł można przeczytać w serwisie WP Kobieta – tutaj!

Zobacz także:
O hazardzie kobiet dla hellozdrowie.pl
Terapia, a rodzina

Udostępnij lub wyślij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *