Śpiewa, naucza emisji głosu i śpiewu, a ponadto zajmuje się pisaniem tekstów piosenek oraz komponowaniem na zlecenie. Nicole Kulesza, ćwierćfinalistka 9. edycji Voice of Poland, jest bohaterką szóstego wywiadu „POSTAW NA SIEBIE”.

1 grudnia zakończyła się 9. edycja „Voice of Poland”, w którym dotarłaś do odcinków „LIVE”. Każdy z uczestników podkreślał, że występ „na żywo” był jego marzeniem, dlatego Ci gratuluję. Mając jednak w pamięci Twój pierwszy występ, podczas którego zaśpiewałaś swoją piosenkę, mam pewien niedosyt. Jak Ty do tego podchodzisz?
Dziękuję, fakt, występ podczas odcinka „LIVE” był dużym osiągnięciem i świetnym doświadczeniem. Jak każdy konkurs, program rządzi się swoimi prawami i każdy z uczestników ma do przebycia swoją drogę, jak ją wykorzysta – wszystko w jego rękach. Ja jestem bardzo szczęśliwa i wdzięczna, że mogłam być tego częścią i że doszłam tak daleko.

Oglądając kolejne Twoje występy miałem wrażenie, że piosenki, które śpiewałaś z każdym odcinkiem coraz bardziej odbiegały od repertuaru, w którym czujesz się najlepiej. Wiem, że nie do końca Ty o tym zadecydowałeś, ale mając w pamięci utwory, które wykonywali co tydzień Maksymilian Kwapień, czy Gosia Pauka nie mogę oprzeć się wrażeniu, że miałaś… No właśnie, pecha?
Sama nie wiem, traktowałam każdy utwór jak nowe wyzwanie, nawet jeśli ktoś mówi, że miałam trudniej, to tym bardziej jestem zadowolona, że mając pod górkę mierzyłam się z takimi głosami i wykonawcami. Nie patrzę na to w kategorii pecha i szczerze mówiąc, tak jak wspomniałam wyżej, na tym polega konkurs – nie zawsze ma być łatwo i przyjemnie. Dzięki tej zmienności repertuaru wiele się nauczyłam, więc mimo wszystko za to też jestem wdzięczna.

Do trzech dwóch razy sztuka

Wróćmy do początku Twojej przygody z „Voice of Poland”. Nie wszyscy wiedzą, ale ta pierwsza miała miejsce już cztery lata temu. Opowiedz jak to było.
W zasadzie nie ma za bardzo o czym mówić. Pojechałam na casting dużo mniej świadoma siebie niż teraz i nie udało się przejść przesłuchań w ciemno. Wówczas również nie za bardzo trafiłam z repertuarem i jak widać, nie urzekło to trenerów.

Czy po tamtym niepowodzeniu od razu postanowiłaś sobie, że jeszcze powrócisz?
Nie, ja po każdym castingu mówię sobie “te castingi to nie dla mnie, to był ostatni raz”. I faktycznie ta obietnica trwa, dopóki nie minie trochę czasu i zatęsknię za tym dreszczem adrenaliny. Bardzo się cieszę, że w tym roku znowu złamałam tę obietnicę (śmiech).

Co działa się przez te 4 lata?
Budowałam siebie, uczyłam się siebie, pracowałam nad swoim poczuciem wartości, nad zrozumieniem tego kim jestem i co chcę osiągnąć. Dużo podróżowałam, tworzyłam. Ogólnie mówiąc – dużo się działo.

W końcu wystąpiłaś w „przesłuchaniach w ciemno”. Obróciłaś fotele zapewniając sobie dalszy udział w programie, a ponadto wykonałaś swoją piosenkę. Jak do tego doszło?
Przed „przesłuchaniami w ciemno” są tak zwane “precastingi” – na tym etapie wszystkich chętnych, a można ich liczyć w tysiącach, przesłuchuje komisja składająca się z członków ekipy produkcyjnej oraz fachowców w dziedzinie wokalu. Co do samych przesłuchań w ciemno – miałam cichą nadzieję na jeden fotel, obojętnie który, po prostu chciałam przeżyć tę przygodę. Jak udało się obrócić wszystkie 4 fotele – oniemiałam! A do tego fakt, że poproszono mnie o zaśpiewanie autorskiego kawałka – myślałam, że to limit szczęścia, tym bardziej, że był ze mną mój przyjaciel, pianista, który mógł mi pięknie zaakompaniować. To było spełnienie marzeń – zaśpiewać “Co się śni niewidomym” dla takiej publiczności.

Twórczość

„Co się śni niewiadomym” – to była piosenka, z Twojego repertuaru, którą wówczas zaśpiewałaś. Wzruszyłaś ją Patrycję Markowską, Grzegorza Hyży i Michała Szpaka, a nawet Piotr Cugowski nie krył podziwu. O widzach przed telewizorami nie wspomnę. Ile lat miałaś, gdy napisał ten utwór?
Utwór “Co się śni niewidomym” powstał w 2015 roku.

,,Jeśli kolor źrenic w naszych życiach nic nie zmieni ,to jak kolor skóry może wznosić wielkie mury?” – to jej fragment. Jak się pisze takie teksty?
To świetne pytanie. Te wyjątkowe teksty piszą się same, nie spędzam nad nimi godzin, czy tygodni. One się wylewają pod wpływem nagromadzonych przez długi czas inspiracji, emocji i doświadczeń. Gorzej jest z tymi na zlecenie, często trudno wypracować coś na zawołanie.

Dopytuję Cię tak o ten kawałek, bo mam wrażenie, że większość piosenek jest dziś o tym samym, a tu nagle pojawia się coś takiego.
Cieszy mnie, że ta treść tak bardzo dociera do ludzi, że tak inspiruje. To wyłącznie dowód na to, że ludzie tego potrzebują, że potrzeba im takiej stymulacji.

Masz na koncie podobne utwory?
Podobne tak, ale “Co się śni” jest tylko jedno i bardzo dobrze. Jest dosadne, nie wiem czy cała płyta w takich metaforach nie przygniotła by odbiorcy.

Jak często tworzysz?
Jak często mogę. W zasadzie treści powstają non stop, zawsze, ale to zawsze mam przy sobie swój kajecik i notorycznie coś w nim skrobię, nawet jeśli jest to słowo, czy zdanie, potem może się okazać kluczowe.

Czytałem, że zajmujesz się pisaniem tekstów piosenek i komponowaniem na zlecenie. Nie żal Ci oddawać swoich dzieł?
Czasami owszem, jeśli uda mi się uzyskać fajną metaforę i tekst uznaję za naprawdę udany, to przechodzi mi przez głowę myśl, że trochę mi szkoda. Jednak z drugiej strony, jeśli wiem, że ten twór oddaję w dobre ręce, to wiem, że ktoś o te treści dobrze zadba i nie muszę się o nie martwić, a w większości przypadków i tak jestem pod tymi treściami podpisana swoim nazwiskiem, więc jakby nie patrzeć ciągle są moje – tylko wykonywane przez kogoś, kto ich potrzebował i miał na nie pomysł.

Na scenie i prywatnie

Śpiewasz, piszesz, komponujesz. Dotarłaś do ćwierćfinału Voice of Poland, w którym pokazałaś, że umiesz śpiewać i pisać piękne teksty. Jak na dziś określiłabyś moment swojej kariery?
Optymalizacja. To może dziwne słowo, żeby określić ten etap ale jedyne, które doskonale opisuje to, co się teraz dzieje. Mam swój materiał, dzięki programowi udało się zdobyć odbiorców, teraz trzeba to przeanalizować, przepracować i przygotowany do odbioru materiał zaproponować tym odbiorcom. Proces jakkolwiek wymagający, tak wyjątkowy i piękny.

Ponoć „śpiewać każdy może”. Zgodzisz się z tym?
Naturalnie, że każdy może śpiewać. Pytanie czy powinien, ale nikomu nigdy nie zabroniłabym śpiewać. Śpiewanie jest zdrowe.

Jaką drogę trzeba przejść, by robić to tak jak Ty?
Śpiewać? To jak ze wszystkim w życiu – nie ma na to recepty ani reguły. Niektórzy śpiewają od wczoraj i robią to znakomicie, niektórym zajmuje to całe życie i nie mogą się mimo to przebić przez pewną granicę. O tegorocznym zwycięzcy – Marcinie, kiedy usłyszałam, że jest samoukiem i wcześniej śpiewał tylko w domu – przeszły mi ciarki. Ja na swoje ciągle niedoskonałe brzmienie pracuje od 5-tego roku życia biorąc udział w lekcjach, warsztatach, itp.. Zatem tak jak mówię – nie ma na to jednej, utartej drogi.

Jak wygląda Twoje życie na co dzień?
Jest perfekcyjnie chaotyczne (śmiech). Kocham swoją codzienność. A tak poważnie to na co dzień uczę podstaw emisji głosu, piszę teksty, komponuję i gram koncerty, recitale, itp. Na całe szczęście moja codzienność jest ściśle związana z muzyką.

Wyobrażam sobie, że muzyka i śpiew to dla Ciebie wszystko, ale czy istnieje życie poza tym wszystkim?
To pytanie odpowiada samo sobie. Muzyka to wszystko. Jeśli pytasz tutaj o “życie” w kontekście spraw natury kardiologicznej, to ma się bardzo dobrze(śmiech).

Zmiany i plany

Jak Voice wpłynął na Twoje życie?
The Voice spełnił swoją rolę, tę którą mu założyłam – nowe doświadczenie, przygoda, zdobycie kontaktów oraz poszerzenie grona odbiorców. Nie liczyłam na to, że program zmieni moje życie, więc to się nie stało. Jedynie osiągnęłam te rezultaty, których się spodziewałam. Oprócz aspektów stricte muzycznych, najfajniejszym “efektem ubocznym” tego doświadczenia są przyjaźnie, które się zawarły między uczestnikami. To jaka atmosfera panowała na planie i w międzyczasie jego realizowania – pozostawiła w nas wielką chęć utrzymywania kontaktów i inspirowania się w dalszych poczynaniach. To piękne.

Nicole Kulesza, którą widzieliśmy w telewizji, na scenie, bardzo się różni od tej prywatnie?
Trudno mi odpowiedzieć, bo każdy ocenia to co widzi w telewizji bardzo subiektywnie. Ja nikogo nie udawałam i byłam sobą w każdym momencie programu, nie skupiałam się na tym, żeby kreować jakąś postać. To, co czytali z drobnych wycinków odbiorcy mogło zbudować wiele interpretacji mnie, ale na to już nie mam wpływu.

Co dalej? Jakie masz kolejne plany i cele muzyczne?
W dalszym ciągu dzielenie się treściami, które uważam za warte pokazania światu. Piszę, komponuję, tworzę dalej. Marzę o kanale, który umożliwi mi to dzielenie się. Zatem płyta i koncerty to plan i cel jednocześnie. Dodatkowo pisanie dla artystów. Chciałabym, żeby ci, którzy nie czują lekkości pióra wiedzieli, że mogą liczyć na miłą współpracę ze mną.

Czego Ci więc życzyć?
Wytrwałości i wspaniałych ludzi na mojej drodze. Cała reszta potoczy się przy tych czynnikach sama. Mocno w to wierzę.

 

Udostępnij lub wyślij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *