„Gram już tylko po to, by wygrać na spłatę długów”. „To jedyna szansa na załatwienie problemu”. „Robię to tylko po to, by ona się nie dowiedziała”. Wielu hazardzistów w pewnym momencie swojego uzależnienia tłumaczy swoją grę w ten lub podobny sposób. Chęć podniesienia emocji podczas oglądania meczów czy marzenia o dorobieniu się fortuny już dawno poszły w niepamięć. Teraz jest to tylko walka o przetrwanie – wygraną na spłatę długów lub ich część i ukrycie przed partnerką bolesnej prawdy. A gdyby tak przestać się łudzić i powiedzieć prawdę?
Pożyczanie pieniędzy na grę to dowód na to, że straciło się nad nią kontrolę. Najczęściej zaczyna się od drobnych sum od znajomych lub rodziny. Później pojawiają się „chwilówki”. Wygrana pozwala je spłacić, ale uzależnienie sprawia, że hazardzista prędzej czy później ponownie pożycza pieniądze. Więcej pożyczek to więcej pieniędzy do spłacenia. W pewnym momencie wygrane przestają je więc pokrywać. „Kołem ratunkowym” okazuje się kredyt w banku. Duża suma nie tylko pozwala spłacić wcześniejsze zobowiązania, ale daje też „wolne pieniądze” na dalszą grę i okazję do odegrania się. Czasem się to udaje, ale osoba uzależniona nie przestaje grać i w rezultacie prędzej czy później przegrywa pozostałe pieniądze. By je odrobić bierze kolejne pożyczki na dalszą grę i tak w kółko. Dochodzi do tego, że długi są tak duże, że hazardzista wychodzi z założenia, że jedyną szansę na ich spłatę jest… wielka wygrana. I gra dalej. Gdy coś wygra, coś spłaci, ale potem gra dalej i znów pożycza, znów spłaca, ale o spłaty coraz trudniej, bo długi są coraz większe. Zdarza się, że hazardzista dostrzega, że to błędne koło. Gra jednak dalej, bo nie widzi innej szansy na spłatę długów niż wygrane. Chodzi też o to, by partnerka, czy ktokolwiek inny z bliskich mu osób, nie poznała prawdy.
Ukrywanie prawdy wynika z obaw przed jej konsekwencjami. „Boję się, że mnie zostawi” – słyszę najczęściej. Ktoś mądry powiedział kiedyś: „Najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa”. I wiesz co? Przekonałem się, że to prawda. Ujawnienie najgorszej prawdy przynosi bowiem GIGANTYCZNĄ ulgę. Ulga ta jest tak duża i przyjemna, że daje siłę, by stawiać czoła nawet najtrudniejszym konsekwencjom. Oczywiście, nie jest to łatwe. Ujawnienie prawdy sprawia jednak, że już nie musisz kłamać. Wyobraź sobie teraz, że już nie musisz tego robić… Prawda, że fajnie?
Po ujawnieniu prawdy nie musisz już kłamać, a więc powstrzymujesz dalszą destrukcję. To kolejny powód, dla którego warto. Kolejny to taki, że od następnego dnia możesz zacząć mierzyć się z konsekwencjami. Jasne, na początku jest ich mnóstwo, ale z upływem czasu te konsekwencje maleją zamiast rosnąć. Są mniejsze, zamiast większe. Jest ich mniej, zamiast więcej. Dlatego warto.
Boisz się, że Twoja partnerka Cię zostawi, gdy pozna prawdę? A jak myślisz, jak długo zdołasz ją jeszcze ukrywać? Prawda i tak wyjdzie na jaw. Prędzej czy później. Od Ciebie zależy czy pozna ją od Ciebie, czy odkryje ją sama przyłapując Cię na kolejnym kłamstwie.
Będąc w czynnym uzależnieniu ja także bardzo bałem się tego, że moja partnerka zostawi mnie, gdy pozna prawdę. Nie zrobiła jednak tego. Zdecydowana większość partnerek hazardzistów, z którymi pracuję także nie odeszła od swoich partnerów, gdy ci przyznali się do swojego problemu. Jasne, były i takie, które odchodziły. Nie masz pewności, że Twoja nie odejdzie, gdy się dowie. Codziennie podejmujesz jednak ryzyko gry przez którą Twoje problemy rosną. Może warto podjąć więc ryzyko, które sprawi, że ta destrukcja się zatrzyma?
Nawet gdyby ona odeszła, możesz jeszcze z tego wyjść i ułożyć sobie życie. Nie wyobrażasz sobie go bez niej? Grając dalej za chwilę trudno będzie Ci sobie wyobrazić to, że kiedykolwiek zdołasz z tego wyjść. Może już nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić?
Z hazardu i problemów jakie za sobą niesie można wyjść. Od Ciebie zależy czy i kiedy to nastąpi…
Zobacz także:
„A da radę bez terapii?”
Nie wystarczy przestać