„Nie gram już tyle i w ogóle mnie do tego nie ciągnie. Wszystko zrozumiałem. Poniosłem konsekwencje i wyciągnąłem wnioski. Życie zaczęło się układać. Kontroluję sytuację, dlatego myślę, że dalsza współpraca z terapeutą nie jest mi potrzebna” — takie lub podobne zdania padają zwykle po kilku miesiącach terapii, ale zdarza się, że szybciej. I faktycznie: widać wtedy zmianę, ale to nadal jest jej etap, a nie finał…
Większość osób z problemem hazardu trafia do terapeuty tuż po tragedii, jaką była spektakularna przegrana, i po sytuacji, w której dowiedzieli się o tym bliscy. To właśnie oni najczęściej przyczyniają się do tego, że do spotkania z terapeutą dochodzi.
Ważny start
Osoba uzależniona od hazardu do niedawna żyła w potężnym stresie: długi, kłamstwa, mecze, wygrane, przegrane… Ciągłe kombinowanie i strach przed tym, co się stanie, gdy żona, mama, tata lub bliscy poznają prawdę. Teraz poznali ją i choć było ciężko i boleśnie, póki co zostali. Warunkiem tego są nierzadko spotkania z terapeutą.
„Spełniam je. Spotykam się raz, drugi, trzeci. Żona bardzo się cieszy, czuje nadzieję, że wszystko wróci do normy. Ja czuję ulgę, gigantyczną ulgę. Jest naprawdę ogromna, tak jak niedawno ogromny był strach, który mi towarzyszył. Teraz wciąż jest trudno, ale wreszcie już nie muszę kłamać ani bać się, że zostanę przyłapany. To bardzo dużo” — to myśli, które zazwyczaj się pojawiają. Są one bardzo ważne, ponieważ budują krytycyzm wobec hazardu, a w połączeniu z entuzjazmem rodziny związanym ze spotkaniami z terapeutą i ich pierwszymi efektami, tworzą coś naprawdę wielkiego. Już sama ta dynamika może sprawić, że osoba utrzyma abstynencję nawet przez kilka miesięcy.
Radość partnerki wynika z nadziei. Wobec ogromu strachu, który chwilę wcześniej przeżywała, bardzo jej na tym zależy. Cieszą ją terapeutyczne spotkania partnera i to, że spędza czas z dziećmi czy wykonuje podstawowe obowiązki domowe. Mimo że w rzeczywistości nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Cieszy ją to, bo daje jej to normalność, którą „przed chwilą”, z wielkim hukiem straciła, poznając prawdę o hazardzie. Spokój i ulga osoby z problemem hazardowym, wraz z nadzieją partnerki i poprawą ich relacji, dają hazardziście poczucie wielkiej zmiany. I faktycznie, wobec tego co do niedawna przeżywał, jest wielka, ale z perspektywy tego co jest do zrobienia, to dopiero pierwszy krok.
Oto osoba mająca problem z hazardem zdążyła dowiedzieć się o możliwościach mogących ułatwić spłatę długów, wprowadziła ograniczenia, które mają utrudnić powrót do gry, ewentualnie wykonała pierwsze kroki służące poprawie zarządzania czasem czy radzenia sobie z emocjami. I znów: biorąc pod uwagę to jak to wyglądało do niedawna – wielka zmiana. Uwzględniając jednak to, ile faktycznie trzeba zmienić, by do hazardu nigdy nie wrócić – początek zmian.
Złudzenie kontroli
To, co czujesz w tym momencie, może być złudzeniem kontroli. Nie testowałeś jeszcze swoich reakcji w:
– kryzysowych sytuacjach finansowych
– stanie silnego stresu lub nudy
– chwilach, gdy nagle pojawia się dodatkowa gotówka
Prawdziwy sprawdzian przychodzi wtedy, gdy życie znów postawi przed Tobą wyzwania. Wtedy wracają dawne schematy, a jeśli wcześniej ich nie przepracowałeś, ryzyko nawrotu rośnie. Praca z terapeutą nie polega tylko na zaprzestaniu grania i dobrym samopoczuciu, który w rezultacie uzyskałeś. To proces, w którym uczysz się:
– rozpoznawać i neutralizować wyzwalacze
– budować sposoby radzenia sobie z emocjami
– odbudowywać poczucie wartości i sprawczości
– planować życie bez hazardu
– wprowadzać zmiany w życie czyniąc je satysfakcjonującym
Jeżeli czujesz, że to już koniec…
Zatrzymaj się i zadaj sobie pytania:
1. Czy przećwiczyłem w praktyce radzenie sobie w trudnych sytuacjach?
2. Czy wiem, jak zareaguję, gdy pojawi się niespodziewana pokusa?
3. Czy potrafię sam rozpoznać pierwsze sygnały nawrotu?
Jeśli choć na jedno pytanie odpowiedź brzmi „nie wiem”, to znak, że warto jeszcze zostać.
Czujesz, że Twoje życie się polepszyło? Najlepsze, co możesz dla siebie zrobić w momencie poprawy, to utrwalić ją. Praca z terapeutą nie jest już walką o przetrwanie, ale inwestycją w trwałą wolność od hazardu.
Nie chodzi o to, by nie grać przez jakąś chwilę. Chodzi o to, by odzyskać swoje życie. Na zawsze.
Szymon Bartnicki,
Instruktor terapii uzależnień
Autor projektu „Postaw na siebie!”
Zobacz także:
Terapia, a rodzina
Miesiąc miodowy