„Przestałem grać. Chodzę na terapię. Zmieniłem to i tamto. Jest lepiej, ale dla niej ciągle mało. Ciągle się czepia. Grałem źle. Nie gram źle. To bez sensu” – mówi hazardzista po tym, gdy partnerka przestaje okazywać entuzjazm związany z tym, że rozpoczął próbę zmiany. „W dodatku nie chce uprawiać ze mną seksu!”– dodaje z oburzeniem. Dla każdego z nich to dramat. Dramat wielu hazardzistów. Dramat ich partnerek.
Podobne sytuacje powtarzają się bardzo często. Końcówka gry hazardzisty to czas, w którym jednym z najczęściej przedstawianych przez niego motywów jest tłumaczenie „żeby tylko ona się nie dowiedziała”. Boi się tego panicznie. By ukryć problem jest w stanie zaciągać kolejne długi, z których środki mają być przeznaczone na grę, a ewentualna wygrana ma posłużyć spłacie długów. Brzmi absurdalnie? Długi hazardzisty są często tak duże, że jedyną szansą na ich spłatę hazardzista upatruje właśnie w wielkiej wygranej. „Najważniejsze żeby ona się nie dowiedziała”. „Gdy się dowie, na pewno mnie zostawi”. „Nie chcę jej stracić!”.
Nie jest to oczywiście regułą, ale w rzeczywistości bardzo rzadko słyszę o tym, by partnerka hazardzisty zostawiła go w momencie, gdy poznała prawdę. Jej życie wywraca się do góry nogami. Traci grunt pod nimi. Traci poczucie bezpieczeństwa, które miał dawać jej partner. I nie o same pieniądze tu chodzi, ale o uczciwość, zaufanie, poczucie bycia pewnym kogoś. Wszystko to okazuje się kłamstwem. Szeregiem kłamstw, które sprawia, że kobieta zaczyna się zastanawiać czy cokolwiek w tej relacji było prawdą…
A mimo to postanawia pozostać przy nim i mu pomóc. Droga ku temu bywa różna, ale na ogół udaje się doprowadzić do tego, że partner hazardzista podejmuje próbę terapii. Czasami wystarczy mu kilka spotkań, by uznał, że jest fajnie. Przede wszystkim z powodu tego, że ona już wie i została przy nim. Hazardzista nie musi więc już kłamać, kombinować i się bać. Biorąc pod uwagę wcześniejszą tego skalę to OGROMNA ULGA. Czasami już to wystarczy, by hazardzista uznał, że nigdy więcej nie chce grać. Że o tym nie myśli. Że czuje wręcz pogardę wobec hazardu. Spotkania z terapeutą mogą to potęgować. Niektórzy już po kilku tygodniach twierdzą, że mogą rezygnować z terapii, bo oni „już wszystko zrozumieli”. Niestety, tak im się tylko wydaje.
Związek przetrwał wiadomość o tym, że partner jest hazardzistą, ale zagrożenie jego rozpadu nie minęło. Problemy pojawiają się później. Hazardzista nie gra, jest w terapii i ma jej pierwsze efekty. Entuzjazm partnerki związany z tym, że jej hazardzista przestał grać i rozpoczął pracę, by efekty tej gry posprzątać zniknął. Zawód, rozczarowanie, niepewność i strach pozostały. I pozostaną na długo.
Dlatego jest nerwowa. Dlatego sprawdza. Dlatego wypomina. Dlatego nie ufa.
Najprawdopodobniej także dlatego nie chce uprawiać z Tobą seksu. Z powodu utraty zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Kobiety mówią, że wobec utraty tego coś się w nich zacięło.
Również dlatego nie może żyć normalnie. Nie dlatego, że nie chce, ale dlatego, że nie potrafi.
Zobacz także:
Hazardzisto, przegrywasz ją!
Terapia, a rodzina