Nic nie cieszy mnie bardziej niż czytelnik bloga, który po zapoznaniu z moją historią podejmuję walkę z uzależnieniem. Nawet, gdy jest to tylko chwila refleksji. Każda z nich może bowiem zainicjować konkretne działania.
Tak było chociażby z Markiem, którego historię kilka dni temu opisałem Wam na Facebooku:
Krótko po tym jak założyłem bloga napisał do mnie Marek. On też obstawiał zakłady bukmacherskie.
„Gram ponad 5 lat i dotychczas nie miałem z tym problemu. Po tym, co przeczytałem zauważyłem, że moja historia jest podobna do twojej i zacząłem się zastanawiać”.
Kilka miesięcy później odezwał się ponownie. Napisał, że wszystko sobie dokładnie przemyślał i uznał, że musi… „ograniczyć obstawianie”.
Ręce mi opadły. Z tego jak opisał podobieństwo naszych historii wynikało, że już dawno utracił nad tym kontrolę. Jego pomysł by ograniczyć grę był więc dla mnie „mission impossible”, ale nie mogłem mu tego napisać wprost.
Nie mogę mówić ludziom jak mają żyć. Nie potrafiłem jednak pozostać obojętny na to, co napisał. Napisałem więc ja. Napisałem jak to było u mnie, gdy byłem w podobnym momencie, co on.
Dziś odezwał się trzeci raz. Przyznał się, że jest hazardzistą. W poniedziałek jedzie do ośrodka leczenia uzależnień.
To było w sobotę. Wcześniej napisał do mnie Kuba:
Jeszcze wcześniej Kamil:
To tylko niektóre z tego typu wiadomości. Jaram się każdą z nich! Ja mogę Wam powiedzieć jak to było u mnie, a pomocy należy szukać u specjalistów. Jaram się, bo po tym jak poznajecie moją historię, trafiacie do tych specjalistów. I o to mi chodzi!
Zobacz także: Wołania o pomoc
Rob swoje.. ludzie tego pptrzebują