„Chciałbym przestać grać i wyjść z tego bagna”. Znakomicie, ja byłem w tym mistrzem. Od poniedziałku. Od jutra. Od pierwszego. Każde z tych postanowień miało zmienić wszystko i każde padało szybciej, niż się pojawiło. Dopiero, gdy zacząłem działać systematycznie, coś naprawdę zaczęło się zmieniać. To jednak długa i ciężka praca. Systematyczna praca. To codzienna decyzja, że stawiam na siebie. Jesteś gotowy?
Terapeuta to nie dentysta, który wyrwie bolącego zęba i problem zniknie. To nie czarodziej, który po kilku spotkaniach odczaruje Cię z uzależnienia i jego konsekwencji. Terapeuta nie da Ci też magicznej recepty, której zastosowanie zdziała cuda. Praca z terapeutą to proces. I ten proces potrzebuje rytmu. Regularności. Obecności. Systematyczności.
Spotkania z terapeutą to nie pogadanki, które mają poprawić humor. Nie chodzi o to, żeby raz na jakiś czas „wygadać się” i zniknąć na kolejne tygodnie. Pamiętam, jak po pobycie w ośrodku, na początku indywidualnej pracy z terapeutką mówiłem: „Nic szczególnego się nie wydarzyło od poprzedniego spotkania” i chciałem odwołać sesję. Moja terapeutką odpowiedziała: „To przyjdź i powiedz mi o tym. Zobaczymy, co się wydarzy”. I właśnie w takich sytuacjach działy się rzeczy najważniejsze. To sesje, na które nie chciało się iść, okazawały się przełomowe.
Niektórzy uważają, że największy wysiłek wychodzenia z uzależnienia to decyzja: „Koniec. Od dzisiaj przestaję grać”. To rzeczywiście ważny moment, ale tak naprawdę najtrudniejsze przychodzi potem. Dzień po dniu. Tydzień po tygodniu. Spotkanie po spotkaniu.
Siła małych kroków
Nawet najbardziej spektakularny zryw nie da nic więcej niż przerwa w grze. Na kilka dni, tygodni, może miesięcy. To jednak nie wystarczy, by skutecznie stawić czoła problemom. By to osiągnąć potrzebna jest zmiana, szereg zmian, w których pomocna będzie współpraca z terapeutą. Praca ta będzie skuteczna, jeżeli:
– Będzie systematyczna. – „Pojawiam się na sesji, mimo że od ostatniego spotkania nie wydarzyło się nic szczególnego, o czym mógłbym opowiedzieć”.
– Zaangażuję się. – „Nie pomoże mi najlepszy terapeuta na świecie, ani ich cała drużyna, jeżeli ja nie będę chciał z tej pomocy korzystać i angażować się w ten proces”.
– Zacznę ufać. – „Relacja terapeutyczna rośnie jak drzewo. Szybko rośnie bambus, ale jest pusty w środku…”.
Hazard, jak każde uzależnienie, niszczy strukturę życia. Rozbija jego rytm, odbiera poczucie sprawczości. By je odbudować systematyczności będzie wymagać też m.in.:
– Sen – Higiena snu to nie banał. Gdy ją poprawisz, zrozumiesz.
– Jedzenie – Regularnie posiłki to forma troski o siebie.
– Ruch – Spacer choćby 15 minut dziennie, bo zdrowie fizyczne wspiera zdrowie psychiczne.
– Praca i obowiązki – małe zadania, zapisane i odchaczone. Przybliżają do celów, budują poczucie sprawczości i poprawiają samopoczucie.
Bądź wyrozumiały dla siebie, ale konsekwentny
I żeby była jasność – nie chodzi o perfekcję Chodzi o rytm. Wyjście z chaosu. Pamiętaj, że nie zawsze się uda. Czasem coś przegapisz, zawalisz plan, powtórzysz stary schemat. To nic. Prawdziwa systematyczność, to nie perfekcyjnie działanie, a powrót do niego za każdym razem, kiedy się potkniesz.
Tu nie chodzi o spektakularne przełomy. Czasem zmiana przychodzi w subtelnym zdaniu, które terapeuta powie w 27. minucie 9. spotkania i które dopiero tydzień później zacznie naprawdę pracować w Twojej głowie.
Dla wielu systematyczne spotkania z terapeutą to pierwsza systematyczna czynność w życiu od lat. Systematyczność, która nie opiera się na przymusie, a na wyborze. Na tym, że stawiam na siebie – nie tylko wtedy, gdy mi się chce, ale właśnie wtedy, gdy najbardziej mi się nie chcę.
Nie musisz robić dużo. Musisz robić systematycznie. Albo bierzesz odpowiedzialność dzień po dniu, albo szukasz wymówek do końca życia. Uzależnienie nie robi sobie wolnego. Ty też nie możesz.
Zobacz także:
Terapia jak treningi na siłowni
Problem z hazardem – ZAPRASZAM