Wielokrotnie pisałem tu o tym, że hazard zabrał mi kumpli. Po wyjściu z ośrodka miałem ich odzyskać, ale tak naprawdę niewiele nic w tym kierunku nie zrobiłem. Ostatnio to do mnie dotarło. Nie zrobiłem, bo się bałem. Bałem się ich reakcji, bałem się tego, że zostanę odrzucony. Aż do wtorku.
Jeśli uważnie czytasz mojego bloga, wiesz o moich kompleksach. Wiesz o tym, jak zwłaszcza w przeszłości, miałem niskie poczucie własnej wartości. Próbowałem je leczyć hazardem, ale trucizną wyleczyć się nie da. Wtedy jeszcze jednak nie zdawałem sobie z tego sprawy. Byłem zbyt pochłonięty budową własnego pomnika. Pana idealnego. Bogacza… Wszystko to było słabe, niestabilne. Przede wszystkim sztuczne, ale tego też wtedy nie wiedziałem.
Oszukałem sam siebie. Uwierzyłem w swoją zajebistość. Chciałem mieć wszystko. Piękną kobietę u swojego boku, dobre relacje z rodziną, ziomków, wymarzoną pracę… I miałem to. I było to prawdziwe. Ale prawie wszystko straciłem. Straciłem, bo jeszcze bardziej od tego wszystkiego chciałem mieć kasę. Nie straciłem jednak tego co najważniejsze – narzeczonej i rodziny.
Dziś jednak o ziomkach. Myślałem, że ich straciłem, a tak naprawdę sam z nich zrezygnowałem. Jak napisałem powyżej – ze strachu. Bo bałem się, że znają prawdę albo, że sam będę musiał im ją wyznać. Obawiałem się tego, że usłyszę „spierdalaj!”. Albo że nie usłyszę zupełnie nic.
Dzień po publikacji poprzedniego wpisu, w którym wspominałem m.in. o relacjach z kolegami, postanowiłem napisać do trzech z nich. Do każdego zwróciłem się swego czasu z prośbą o pożyczenie pieniędzy. Każdemu mówiąc, że to dla młodszego brata, który popłynął na zakładach bukmacherskich…
Napisałem, by przeprosić. Oto co odpisali:
Pierwszy: „Każdy popełnia błędy, ja bardzo dobrze o tym wiem . Gryzło Cię sumienie i to bardzo dobrze o Tobie świadczy, lepiej późno niż wcale powiedzieć prawdę 🙂 dzięki, a ja kibicuje Tobie ! 😉”
Drugi: Nie ma żadnego problemu. Najważniejsze, ze Ty poczyniłeś pierwszy krok i jestem pewny, ze teraz będzie już z górki 🙂 co Cie nie zabije to Cie wzmocni!
Trzeci: „Rozumiem i wybaczam Ci. Mogłeś mi powiedzieć, że ty masz problem. Najgorsze co można zrobić to okłamać ziomka”.
„Nie ma problemu. Lubie Cię, nie wiem teraz ile z tego co mówiłeś, czy o tym o czym rozmawialiśmy, było prawdą czy nie, ale to jest nieważne. Mam cię za kolegę i to się nie zmieni. Ważne ze wstałeś i się otrząsnąłeś. Zrób wszystko, co w twojej mocy żeby odbudować kontakt z rodzina i ze znajomymi. Nie jestem zdania ze jak ktoś był hazardzistą to już nim zostaje do końca. Wierzę, że Bóg dał ci drugą szansę i wierze w to ze kiedyś przyjdzie taki dzień, w którym będziesz tak szczęśliwy, że zapomnisz o tym wszystkim co było złe. Nie oglądaj się za siebie. Walcz i się nie poddawaj 💪”.
Po ostatniej wiadomości się popłakałem.
Ja byłem obsranym tchórzem. Oni byli i SĄ moimi prawdziwymi ziomkami.