W 2019 roku czytelnicy bloga „Postaw na siebie” dowiedzieli się kim jestem. Znajomi zaś dowiedzieli się, że jestem hazardzistą. Otrzymałem duże wsparcie i sporo zaufania, które przez ostatnie miesiące starałem się przekuć w coś dobrego.

10 lutego „odkryłem karty” przedstawiając się czytelnikom bloga jako Szymon Bartnicki i znajomym jako hazardzista uzależniony od zakładów bukmacherskich. W ten sposób wyrzuciłem ze swojego plecaka stos kamieni, których ciężar przez lata dźwigałem. I choć moje problemy nie zniknęły to z lżejszym „plecakiem” łatwiej jest iść przez życie. Łatwiej nie oznacza łatwo, ale będąc tego świadomy z roku na rok czuję się silniejszy.

Siły dodajecie mi też i Wy. Poczynając od wsparcia, które daliście mi, gdy poznaliście prawdę o mnie. Dalej przez wiadomości, które do mnie piszecie, a kończąc na efektach, czyli działaniach, które podejmujecie wobec swoich zmagań z uzależnieniem. Dla jednych jest to zyskanie świadomości o swojej chorobie, dla drugich przyznanie się bliskim do niej, a dla innych terapia. Nierzadko w zamkniętym ośrodku leczenia uzależnień. Przy okazji przypominam, że od pomagania osobom uzależnionym są specjaliści, dlatego do nich kieruje wszystkich, którzy zwracają się do mnie o pomoc. Ja jedynie dzielę się swoim doświadczeniem starając się pobudzić świadomość i potrzebę zwrócenia się właśnie do nich.

Świadomość staram się pobudzać nie tylko u osób uzależnionych i ich bliskich, ale także tych, którzy albo z hazardem nie mieli dotychczas nic wspólnego albo uzależnieni nie są. Chodzi o świadomość, że zakłady bukmacherskie to hazard, że hazard uzależnia oraz czym grozi uzależnienie od hazardu. W tym celu w 2019 roku zacząłem prowadzić wykłady profilaktyczne dot. uzależnienia od hazardu. Odwiedzałem z nimi szkoły oraz kluby piłkarskie jak m.in. Lech Poznań, Jagiellonia Białystok, czy Pogoń Szczecin. W sumie od marca do listopada poprowadziłem 11 takich wykładów, a w przyszłym roku zamierzam je kontynuować.

Moje działania zostały dostrzeżone przez media. Wirtualna Polska, Polsat, czy CANAL+ to tylko niektóre miejsca, gdzie można było o mnie przeczytać lub mnie obejrzeć. Cieszę się, ponieważ dzięki obecności W MEDIACH mogę dotrzeć do nowych odbiorców. Np. po emisji serialu „Czarna Domena” z moim udziałem napisała do mnie pewna kobieta: „Mój 21-letni syn jest hazardzistą. (…) Wydawało się, że już wszystko będzie dobrze. Poznał dziewczynę, zakochał się, a tu wczoraj po emisji pana programu przyznał się, że znów obstawił i zadłużył się na 40 tys”. I właśnie po to – warto.

Podsumowanie roku zacząłem od bloga, ponieważ blog pomaga także mi będąc bardzo ważnym dodatkiem do terapii i mojego codziennego życia. Kontakt z jego czytelnikami i słuchaczami wykładów pozwala mi zachować równowagę, której w przeszłości wielokrotnie mi brakowało. Blog i towarzyszące mu działania dają mi też wiele radości i satysfakcji. Zdrowej – ludzkiej, a nie zawistnej i „na pokaz” jak kiedyś. Obecnie, gdy coś pokazuję w sieci, czy nawet się chwalę to nie po to, by się chełpić, ale by każdy kto też ma problem zrozumiał, że MOŻNA!

A prywatnie? Kolejny rok kończę z poczuciem, że jestem spokojniejszy niż gdy kończyłem poprzedni. Oczywiście, wobec uzależnienia od hazardu zachowuję czujność. Mam na myśli strach jaki towarzyszył w przeszłości. Nad spokojem chcę jeszcze popracować, bo wprawdzie strach jest ogarnięty, to wciąż miewam skłonności do nakręcania się pierdołami. Dlatego… RACJONALIZOWANIE, RACJONALIZOWANIE i…. RACJONALIZOWANIE! Do czego i Ciebie zachęcam. Zwłaszcza jeśli jesteś hazardzistą.

W 2019 roku odebrałem dyplom ukończenia studiów, które skończyłem w 2018 roku, a które powinienem skończyć w 2012 roku. W 2019 roku świętowałem 10 lat z Anią, a na przyszły rok ustaliliśmy nowy termin ślubu, który miał się odbyć w 2017 roku.  W 2019 roku w naszymi życiu pojawiły się pieski – Coco i Kiki! Ile jest to radości wiedzą ci, którzy obserwują mnie na Instagramie 😉 W 2019 roku świętowaliśmy też 30. rocznicę ślubu moich rodziców. Poza tym udało nam się zobaczyć kilka fajnych miejsc.

Mimo wszystko mam pewien niedosyt. Dziś doszedłem do wniosku, że działam zbyt intensywnie przez co się męczę i potem przez jakiś czas „odpoczywam”. Urządzam sprinty, zamiast cierpliwie się wspinać. Np. siłownia. 2-3 miesiące na pełnej… mocy i przerwa. Siłownia to przykład, dotyczy to też innych sfer życia. Przyszły rok będzie bardzo intensywny, dlatego nie dam rady przebiec go sprintem. Muszę dobrze rozłożyć siły planując go, bo w przeciwnym razie mogę się wyłożyć. Szczęśliwego!

Zobacz także:
Moje podsumowanie 2018 roku
Moje podsumowanie 2017 roku

Udostępnij lub wyślij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *