W piątek, 30 listopada obroniłem pracę licencjacką. Zakończyłem studia i uzyskałem wyższe wykształcenie. Tym samym stało się to, co dla mnie wydawało się niemożliwe.
Zrobienie licencjatu to nic wielkiego, ponieważ wiele osób go ma, niewiele coś z tego ma. Wiadomo, jak jest. W moim przypadku jest to jednak pewien sukces, bo ze względu na mój stosunek do studiów, uzależnienie od hazardu i wszystko, co działo się przez nie w moim życiu, naprawdę niewiele wskazywało na to, że go zrobię.
Nie licząc kilku ostatnich miesięcy, nigdy tak naprawdę nie czułem realnej potrzeby ukończenia studiów. Od ich początku pracowałem w zawodzie. Później, gdy przechodziłem do lepszych firm nikogo moje studia nie interesowały. Liczyły się umiejętności, nie papier. Moim celem było więc ich demonstrowanie, a nie studiowanie, które do niczego nie było mi potrzebne.
Jedyną motywacją do ukończenia studiów byli Rodzice, którzy za nie płacili i którym zależało na tym, by Ich syn miał wyższe wykształcenie. I właśnie dla Nich chciałem te studia dokończyć. Naprawdę. Problem w tym, że mi samemu na tym nie zależało, więc ciągle znajdywałem coś, co w danym momencie było dla mnie ważniejsze.
Na początku była to praca. Później ratowanie tyłka i ukrywanie mojego uzależnienia przed bliskimi. Później znów praca i znów ukrywanie uzależnienia. I tak non stop. Na ukończeniu studiów zaczęło mi zależeć w styczniu 2017 roku, gdy wyszedłem z ośrodka. Moją motywacją wciąż byli jednak Rodzice. Chciałem to zrobić dla Nich, by choć trochę wynagrodzić im cierpienia, które dostarczyłem im przez moją chorobę.
Niestety, podobnie jak wcześniej i z podobnych powodów, z upływem czasu ta motywacja spadła. Różnica polegała tylko na tym, że tym razem ważniejsze od studiów nie było ukrywanie uzależnienia, lecz próba jak najszybszego uporania się z jego konsekwencjami. Jeszcze w te wakacje pokłóciłem się z Narzeczoną właśnie o licencjat.
Mówiłem, że go pierdolę, bo w niczym nie jest mi potrzebny. Wcześniej zdążyłem poświęcić na niego sporo czasu i nie mogłem pozbyć się wrażenia, że go marnuję. Wtedy, mimo że miałem już sporo napisane, byłem najbliżej ostatecznego porzucenia tego zadania. I gdyby nie Ona, gdyby nie wyrzuty sumienia wobec Rodziców, gdyby nie Terapeutka… Olał bym temat definitywnie.
Dziś dziękuję Im wszystkim za to, że tego nie zrobiłem. Ba, nawet się cieszę! Obroniłem pracę i skończyłem studia. Mimo wszystko. Mimo, że w pewnym momencie chyba nikt z zainteresowanych w to nie wierzył. Czuję satysfakcję. Nie tyle z tego, że ukończyłem studia, ale i z tego, że wreszcie dotrzymałem słowa.
To, że zrobię licencjat obiecywałem rodzicom wielokrotnie. Kurczę, nawet nie jestem w stanie tego zliczyć. Rozpoczynałem studia tak dawno… Miałem dwa tematy pracy licencjackiej. Ten pierwszy, kilka lat temu, w 2/3 miałem napisany! Miałem trzech promotorów. Przerywałem studia. Nawet nie pamiętam ile razy.
A teraz wreszcie mam to z bani! Cieszę się, bo w ten sposób dostarczyłem sporo radości osobom, na których mi zależy. Cieszę się, bo pozbyłem się kolejnego kamienia z mojego plecaka. Kamienia, który dźwigałem bardzo długo. Zbyt długo.
Gdy rozpoczynałem studia…
– Cristiano Ronaldo grał debiutancki sezon w Realu Madryt, do którego kilka miesięcy wcześniej przeszedł z Manchesteru United za rekordowe wówczas 93 miliony euro
– W tym samym czasie co Ronaldo do Realu na ekrany kin trafił film „Harry Potter i Książę Półkrwi”. Kilkanaście dni wcześniej odbyła się premiera „Epoki Lodowcowej 3”, a kilka miesięcy później w polskich kinach pojawił się „Avatar”.
– Na listach przebojów królowały takie kawałki jak The Black Eyed Peas – „Boom Boom Pow”, Lady Gaga – „Poker Face”, czy Kings of Leon „Love Somebody”.
– Wmurowano kamień węgielny pod budowę Stadionu Narodowego w Warszawie.
– Renault F1 potwierdziło w specjalnym komunikacie prasowym, że w kolejnym sezonie ich kierowcą będzie Robert Kubica.
Jak widać sporo czasu upłynęło… 😉 Już teraz jednak wiem, że było warto. Zamknąłem pewien rozdział i jest mi lżej. To rewelacyjne uczucie!