Kolejne popularne pytanie od czytelników. Kolejne, na które trudno odpowiedzieć. Zwłaszcza, że zadają mi je partnerki hazardzistów lub ich rodzice. Smutni, wystraszeni, zawiedzeni. A jednocześnie poszukujący nadziei. Nie wiem jak inni. Ja kłamałem, bo byłem tchórzem.
Wstydzę się tego, ale tak było. Nawet wtedy, gdy w miarę często wygrywałem. Moje najbliższe otoczenie przyzwyczaiło się do tego. W moim odczuciu imponowało im to, więc gdy przegrywałem, to się nie przyznawałem. Później, gdy zaczęły pojawiać się pierwsze problemy, ukrywałem je. By je ukryć – kłamałem. A gdy problemy rosły – kłamałem jeszcze bardziej.
Grałem ponad 10 lat i kłamałem ponad 10 lat. Poczynając od drobnych kłamstewek, a kończąc na wielkich kłamstwach, których wstydzić się będę do końca życia. O części z nich już tu pisałem. Większość z nich, jeśli nie wszystkie, służyły temu by ukryć prawdę. Najstraszniejszą prawdę, którą była skala moich problemów.
Przez większość czasu, gdy byłem w czynnym uzależnieniu towarzyszyła mi jedna główna myśl: Rodzice i Narzeczona nie mogą poznać prawdy. Wyszedłem z założenia, że zrobię wszystko, by tak się nie stało. Powód? Bałem się ich reakcji. Bałem się, że gdy prawda wyjdzie na jaw Rodzice się ode mnie odwrócą, a Narzeczona mnie zostawi.
W obawie przed tym kłamałem. Kłamałem tak często, że momentami sam gubiłem się w tym, co jest prawdą, a co nie. Kłamałem Narzeczoną, Rodziców, Brata, resztę Rodziny, bliskich i znajomych. Część z nich z tego powodu straciłem.
Napisałem ostatnio do jednej z takich osób. Ten ktoś odpisał mi, ale potem dopisał: „Nie chcę żebyś pisał do mnie w ogóle w jakiejś sprawie z gratulacjami, życzeniami itp”. Zapytałem dlaczego. Odpisał: „Po prostu nie chce”. Ten ktoś pożyczył mi pieniądze. Problemem nie były jednak same pieniądze, lecz moje kłamstwo.
Chcąc ratować swój tyłek powiedziałem Mu, że mój Brat ma problem z hazardem i wpakował się w długi. On zgodził się pomóc. Nie wiedział jednak, że problem mam ja, a nie mój Brat. Dowiedział się o tym po fakcie. Niestety, nie On jeden został oszukany przeze mnie w ten sposób. Każda z tych osób odzyskała swoje pieniądze. Ja kumpli już nie.
Tylko jedna z tych osób dała mi jasno do zrozumienia, że nie chce mnie znać. Reszta, choć zawiedziona, okazała zrozumienie. Relacje, co oczywiste, jednak tego nie przetrwały. Dotyczy to także osób, które poznały historyjkę o Bracie, ale pieniędzy mi nie pożyczyły. I ja to rozumiem.
Wydaje Ci się, że kogoś znasz, a okazuje się, że nie. Gość ma problemy ze sobą. Jest hazardzistą. Pieprzonym kłamcą. Niestety, to o mnie. W swoim życiu poznałem wiele fantastycznych ludzi. Część z nich obecnie nie chce mnie znać. Z oczywistych powodów.
Kłamałem ich, bo byłem tchórzem. Bałem się tego, że gdy prawda wyjdzie na jaw to Rodzice się ode mnie odwrócą, a Narzeczona zostawi. Tak bardzo się tego bałem, że tak bardzo i strasznie kłamałem.
Oczywiście, nie usprawiedliwia mnie to. Nie piszę tego po to, by się usprawiedliwiać, lecz by odpowiedzieć na pytanie zadane w tytule. Pytanie, które tak wielu z Was mi zadaje.
Moja prawda wyszła na jaw. Miałem gigantyczne szczęście, bo Narzeczona została przy mnie i jest ze mną do dziś. Rodzice także mnie wspierają. Przez kłamstwa straciłem jednak kilku kumpli i kilku znajomych. Kłamstwa przyczyniły się także do tego, że straciłem pracę.
Brakuje mi zwłaszcza tych ludzi. Ale wiecie co? Wszystkie te doświadczenia nauczyły mnie… mówienia prawdy. Nawet tej najgorszej. Wyznanie prawdy wprawdzie nie rozwiązuje problemu, ale też nie potęguje go tak jak kłamstwo.
Wyznanie prawdy powoduje, że robi się lżej. W moim przypadku prawda jest też pierwszym krokiem do podjęcia działań i próbą stawienia czoła wszelkim problemom. Dzięki temu nie są to już problemy, a jedynie trudności.
Szkoda tylko, że tyle czasu potrzebowałem, by to pojąć.
3maj sie. Jestem podwojnie wspouzalezniona. Pierwszy raz trzymalo dlugooooo ale wyszlam z tego. Za drugim razem bylo gorzej, bardzo intensywnie chociaz krocej. Wyszlam, uwonilam sie- ale czy na zawsze??? Moje dalsze zycie polegac bedzie na cholernej uwaznosci. Dasz rade ale musisz caly czas pracowac nad soba, czytac wszystko o uzaleznieniach, chidzic na spotkania itp. Wis co, my naznaczeni uzaleznieniami i wspoluzaleznieniami jestesmy lepsi, bardziej doswiadczeni, wrazliwsi, itp chociaz tak bardzo niewidocznie chorzy. Musimy pisac, mowic dla przestrogi nastepnych podatnych. Przesylam fluidy szczescia i wytrwalosci. Sluchawka