Mój pościg za karierą rozpoczął się w szkole średniej. Miałem niezły start, bo dość łatwo minąłem pierwszych rywali. Przede mną wciąż było ich jednak bardzo dużo, dlatego z każdym dniem przyspieszałem. Nieźle poradziłem sobie na pierwszych zakrętach, więc poczułem się mocny i uwierzyłem, że jestem nie do zatrzymania. Na prostej jechałem tak szybko, że momentami się unosiłem. I nagle zaczął mi się przegrzewać silnik… Zlekceważyłem to i jechałem dalej. Postanowiłem jeździć na skróty. Byle tylko dojechać. Byle wygrać! Trafiłem jednak na tak duży zakręt, że wypadłem z trasy. To był poważny wypadek. Moja rehabilitacja trwać będzie jeszcze długo. Ale przeżyłem! Inni jadą dalej. Z zawrotną prędkością, dzięki czemu wygrywają kolejne odcinki i co miesiąc dostają za to duże pieniądze. Mijają rywali, ale i mijają rodzinę. Rodziców, żonę i dzieci, które stoją samotnie przy drodze i przyglądają się temu wszystkiemu z boku.
Rozmowa dwóch mężczyzn w wieku około 30-35 lat.
– Dlaczego ty ciągle pracujesz? – pyta jeden.
– Muszę, by mojej rodzinie niczego nie brakowało – odpowiada drugi.
– A kiedy ostatnio byłeś z nią na spacerze?
– Nie wiem, nie pamiętam. A jakie to ma znaczenie?
– Takie, że twoja rodzina najprawdopodobniej ma wszystko. Wszystko, oprócz ciebie.
Poniedziałek, 6:50 rano. Rozmowa mężczyzny z kobietą.
– Ile Ty siedzisz w tej łazience?! Ja muszę iść na siłownię! – krzyczy rozwścieczony mężczyzna.
– Przepraszam kochanie, myślałem że dziś nie idziesz, bo spałeś – odpowiada spokojnie kobieta.
– Bo kurwa zaspałem! Mówiłem ci wczoraj, że chcę rano iść!
Wtorek, 21:15. Rozmowa kobiety z mężczyzną.
– Mirek, chciałabym żebyśmy jutro po pracy pojechali na zakupy.
– Muszę zostać dłużej w pracy, nie wiem kiedy wrócę. Jedź sama.
Czwartek, 18:30. Rozmowa kobiety z mężczyzną.
Mężczyzna wraca z pracy do domu, gdzie czeka kobieta, która już wróciła i szykuje się do wyjścia.
– Gdzie idziesz? – Pyta mężczyzna.
– Na basen.
– Ok – odpowiada mężczyzna, który jest zdziwiony, że kobieta nie proponuje mu, by poszedł z nią. Mężczyzna czeka na propozycję, ale się jej nie doczekał. Kobieta wyszła sama. Mężczyźnie robi się przykro. Potem się wkurza, aż w końcu otwiera komputer i zajmuje się pracą. Kobieta wraca do domu. On dalej pracuje. Ona dwie godziny później idzie spać. Sama.
Sobota, 11:30. Rozmowa syna z ojcem.
– Tato, tato, pójdziemy pograć w piłkę?!
– Synu, muszę przygotować ważny projekt na poniedziałek. Idź do pokoju i się czymś pobaw.
Syn posłuchał ojca i poszedł.
Niedziela, 12:10. Rozmowa kobiety z mężczyzną.
– Misiu, mamy zaproszenie na obiad do moich rodziców – mówi kobieta.
– To jedźcie! Mówiłem przecież, że muszę zrobić jebany projekt! – wykrzykuje mężczyzna. Kobieta zabiera syna i jadą sami.
Ja nie mam syna i nie mam żony. Mam narzeczoną. Mojej pracy, którą straciłem przez hazard karierą też nazwać nie można. Początkowo była natomiast spełnieniem moich marzeń. Zapieprzając w niej, wierzyłem że na nią pracuję. Mój pościg za karierą zakończył się jednak kraksą. Ledwo ją przeżyłem. Zanim wypadłem z zakrętu, o którym piszę na początku tego wpisu, wyciąłem kilka drzew. Po drodze niewiele brakowało bym wyciął i stracił również narzeczoną, brata, rodziców. Bo pędziłem za karierą. Do tego był jeszcze hazard. Żyłem z narzeczoną, ale nie było mnie przy niej. Brata miałem na wyciągniecie ręki, ale nie wyciągnąłem jej do niego, gdy mnie potrzebował. Rodzice robili co mogli by moja droga była jak najłatwiejsza, a ja i tak z niej uciekałem i jechałem swoimi ścieżkami. Na skróty. Cholernie wyboiste skróty. Nad przepaścią.
Miałem mnóstwo szczęścia, bo Bóg mnie uratował. Dziś niektórzy patrzą przez to na mnie jak na wariata. Myślą, że mi odbiło. Wiecie, „był w ośrodku, liznął trochę terapii i myśli, że pozjadał wszystkie rozumy”. Nie. Przez to gdzie byłem i co wcześniej przeżyłem zmieniła mi się optyka. Po prostu.
Kiedyś chodziłem w koszuli i w marynarce, spodniach na kant i błyszczących pantoflach, bo myślałem, że w ten sposób będę zajebisty. Dziś chodzę w zwykłych dresach i czuję się zajebiście.
Kiedyś przynosiłem pracę do domu i siedziałem nad nią do późnych godzin nocnych. Miałem cel, że zabiorę narzeczoną na Malediwy. Byliśmy raz w Grecji i były to nasze jedyne zagraniczne wakacje w ciągu 8 lat. Obecnie kilka razy w tygodniu chodzimy na spacery, czy rowery. Zgadnij, kiedy była bardziej szczęśliwa: kiedyś czy teraz?
Kiedyś chciałem imponować młodszemu bratu wysokim standardem życia. Robiłem mu drogie prezenty, przyjeżdżałem do niego taksówkami… Wszystko to okazało się kłamstwem. Mimo to wciąż się ze mną spotyka.
Kiedyś myślałem, że pieniądze spełnią moje marzenia. Pogoń za nimi, oddanie się pracy i hazard, sprawiły, że zapomniałem, o czym naprawdę marzyłem. Tym marzeniem od zawsze była kobieta, która będzie dla mnie całym światem. Brakowało naprawdę niewiele, by moja „kariera” mi ją zabrała.
I żeby była jasność: pieniądze są ważne, bo bez nich nie opłacę rachunków i nie będę miał co jeść. Życie nauczyło mnie jednak tego, że przesadna chęć posiadania pieniędzy może spowodować, że nie będę miał z kim jeść. Kariera, jasna cholera!
Zobacz także:
„Musisz być fit!”; „Musisz robić karierę!”; NIE!
Nie narzekać. Zaakceptować. Docenić.