W piątek, w jednej z warszawskich szkół podstawowych, podzieliłem się swoją historią z uczniami klas ósmych. Był to mój drugi i trzeci wykład (bo były dwa) na temat uzależnienia od hazardu, ale pierwszy dla młodzieży.

6 marca w Centralnym Ośrodku Sportu „Torwar” w Warszawie poprowadziłem swój poprowadziłem swój pierwszy wykład na temat uzależnienia od hazardu. Prelekcja towarzyszyła szkoleniu „Przeciwdziałanie korupcji i ustawianiu zawodów sportowych w klubach piłkarskich”, na które zostałem zaproszony przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Krótko po wspomnianym wystąpieniu dla przedstawicieli klubów piłkarskich zwróciła się do mnie pewna nauczycielka. Napisała, że chciałaby poruszyć problem uzależnień wśród młodych ludzi i zapytała, czy mógłbym podzielić się swoją hazardową historią w jej szkole.

„Mamy 6 klas 8 i z nimi najbardziej chcielibyśmy poruszyć temat. Możemy połączyć klasy na czas spotkania i dostosować je do Ciebie, także dwa wystąpienia to byłby max” – wyjaśniła, a ja się zgodziłem.

W ten sposób w piątek, 29 marca, zawitałem do Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 342 im. Jana Marcina Szancera w Warszawie.

Poszedłem tam nie po to, by opowiadać, że zakłady bukmacherskie to zło i pod żadnym pozorem nie można grać. Poszedłem tam, by uświadomić tych młodych ludzi, że zakłady bukmacherskie to hazard. Że hazard uzależnia i czym grozi uzależnienie od hazardu.

W związku z tym, że moimi słuchaczami byli uczniowie klas 8, ze swoją historią cofnąłem się do czasów, gdy i ja chodziłem do podstawówki. Z hazardem oczywiście nie miałem wówczas nic wspólnego, ale to co w tamtym czasie przeżywałem, w jakiś sposób przyczyniło się do tego, że później się od niego uzależniłem.

Gdy poszedłem do szkoły zacząłem trenować taniec towarzyski. Ten nie był wówczas tak popularny jak teraz, przez co trudno byłoby mi o akceptację wśród rówieśników. Treningi sprawiały, że po szkole nie spędzałem z nimi tyle czasu, co inne dzieci. W dodatku tańczyłem, a zatem „kręciłem tyłkiem”, „nosiłem obcisłe ciuszki”, „miałem włosy na żel”, dlatego byłem „pedałkiem”, „żelusiem” i „lalusiem”.

Tak, bolało mnie to. Kochałem jednak taniec, nie zamierzałem z niego rezygnować, więc tym samym wystawiałem się na dalszy „pocisk”. Postanowiłem jednak, że w przyszłości „ja im wszystkim pokażę”… Marzyłem po prostu, by kiedyś osiągnąć coś, że wszystkim im „opadną kopary”.

Skończyłem tańczyć z końcem gimnazjum. Do liceum poszedłem do innego miasta i już wtedy postanowiłem sobie, że wraz ze zmianą szkoły, zmienię się i ja. Pojawił się hazard, pierwsze wygrane, a wraz z nimi pieniądze. Miałem więc „idealny” podkład, by zacząć udowodniać coś tamtym, co kiedyś się ze mnie śmiali.

Wraz z początkiem studiów rozpocząłem pracę w „Piłce Nożnej”. Później była Legia Warszawa i jej Akademia, a później PZPN i „Łączy nas piłka”. Wszystko super. Problem polegał jednak na tym, że ja nie potrafiłem się z tego cieszyć w normalny sposób.

Przykre doświadczenia z podstawówki w połączeniu z hazardem od którego błyskawicznie się uzależniłem jeszcze w liceum, sprawiły że radość zeszła na dalszy plan. Ważniejsze było to, by chełpić się tym gdzie pracuję, z kim pracuję i jakie to mam super życie. Żeby „tamci” zobaczyli.

Tak, to chore. Ale będąc w czynnym uzależnieniu od hazardu właśnie tak myślała moja chora głowa. I to powiedziałem dzieciakom, które w piątek odwiedziłem.

Wideo z fragmentami wykładu – TUTAJ.


* Co szóste dziecko między 7., a 16. rokiem życia odwiedza strony o charakterze hazardowym.

* Wiekiem podwyższonego ryzyka jest 16 lat. Przeciętny wiek rozpoczynania gry za pieniądze to 15 lat.

* Co dziesiąty grający nastolatek zaczął grać za pieniądze zanim skończył 14 lat.

 

Źródło: Projekt badawczy CBOS „Nastolatki w sieci hazardu. Pogłębiona analiza zjawiska hazardu online z perspektywy grających nastolatków jako grupy szczególnie narażonej na zagrożenia będące jego skutkiem” z 2017 roku.

 

Udostępnij lub wyślij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *