Wczoraj był Dzień Ojca, dziś jest mecz Polska – Kolumbia. Choć obejrzymy go osobno, ten wpis będzie o Tacie. Moim największym kibicu.

Mój Tata jest marynarzem. Gdy się rodziłem Tata był w drodze na statek. Tuż przed wejściem na pokład dowiedział się, że urodził mu się syn. Gdy wrócił miałem pół roku…

Niektórzy zazdroszczą Tacie pracy. W sumie to nie tyle pracy, co zarobków. Chyba nikt nie zdaje sobie jednak sprawy jakim kosztem zarabia te pieniądze. M.in. kosztem czasu spędzonego z rodziną. Powyższy akapit to tylko jeden z przykładów.

Obecnie Tata pływa w systemie 6 na 6 tygodni. Oznacza to, że 6 tygodni jest w domu, 6 na statku. Czasem kontrakt się przedłuży, ale i tak jest znacznie lepiej w porównaniu do tego jak było kiedyś. Na początku też pływał 6 na 6, ale miesięcy. Jak wtedy, gdy rodził mu się pierwszy syn.

Miałem 2, może 3 latka. Pojechałem z Mamą po Tatę na lotnisko. Stęskniony za żoną i synem ojciec wręcz biegł, gdy tylko nas dostrzegł. Przytulił Mamę, ale ja mu się nie dałem. – Ty nie jesteś moim tatą! Zostaw mnie! Ja chcę do prawdziwego taty! – krzyczałem płacząc. Nie poznałem go, bo gdy wyjeżdżał miał wąsy, a wrócił bez. Co wtedy czuł wie tylko On sam…

Później, gdy byłem starszy, zaczynałem więcej rozumieć. To, że rozumiałem nie oznaczało, że akceptowałem. Gdy tylko widziałem, że się pakuje, robiło mi się smutno. Gdy brał walizkę i żegnał się ze mną – płakałem. Płakałem, gdy wyjeżdżał i później, gdy go nie było. Były to czasy, w których nie było też Internetu, więc nie widzieliśmy i nie słyszeliśmy się długo. Komunikowaliśmy się pisząc do siebie listy. Co wieczór przed spaniem modliłem się o niego i całowałem jego zdjęcie, które wisiało nad łóżkiem. Tęskniłem. Bardzo tęskniłem.

Dni, w których wracał do domu zawsze kojarzyły mi się z tymi najlepszymi. A gdy chciał się ze mną pobawić? To dopiero był czad! Hah, twarz mi się śmieję, gdy to wspominam. To było tak dawno temu, a pamiętam to jakby to było wczoraj.

To Tata był motywatorem do nauki. To Tata pękał z dumny, gdy odnosiłem sukcesy na turniejach tanecznych i wspierał mnie, gdy przychodziły porażki.

Gdy skończyłem z tańcem Tata bardzo to przeżył. – Teraz będę miał więcej czasu na naukę. Pod kątem matury i studiów na pewno to zaprocentuje – przekonywałem go. Niestety, nie miało to nic wspólnego z rzeczywistością. W moim życiu pojawił się bowiem hazard, który przyćmił wszystko.

Wczoraj, oprócz zdrowia i spełnienia marzeń życzyłem Tacie, by jeszcze kiedyś był ze mnie dumny. – Skąd wiesz, że nie jestem? – odpowiedział. – W takim razie życzę Ci żebym nie dostarczał Ci już więcej zmartwień – dodałem. – To już zależy od Ciebie – usłyszałem.

Tato, chciałbym tylko zdążyć naprawić swoje błędy. By myśl o mnie nie powodowała u Ciebie stresu i miliona zmartwień. Może już nie wielkiej radości, ale przynajmniej spokój.

Kocham Cię Tato!

Zobacz także:
4 kupony. Stawka: Mama, tata, brat, narzeczona

Czym byłoby życie bez kobiet…
Pożegnanie z bratem

Udostępnij lub wyślij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *