Mam dość zamartwiania się. Każdy przecież ma jakieś problemy, dlatego nie zamierzam dłużej się mazać. Najwyższa pora bym docenił to, co mam. Zwłaszcza, że mam naprawdę wiele.
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie pewna książka, którą właśnie czytam (dziękuję Patrycja!). Autor przytacza w niej historie kilku bohaterów, którzy by zrozumieć to, o czym dziś piszę potrzebowali życiowej klęski. Znacznie większej niż ta moja – hazardowa. Wszyscy byli też starsi ode mnie. Ja swoją klęskę już przeżyłem, a dzięki ich historiom i tej książce, przejrzałem na oczy przed 30 😉 Przynajmniej taką mam nadzieję.
Margaret Thatcher powiedziała kiedyś: „90% naszych zmartwień dotyczy spraw, które nigdy się nie zdarzą”. Gdy sięgnę myślami w przeszłość i przypomnę sobie dawne zmartwienia, z którymi się borykałem, dochodzę do wniosku, że ma rację.
Ja ciągle się o coś martwię. Przez moje chore myśli boję się życia, zamiast się nim cieszyć. A naprawdę mam się z czego cieszyć!
1. Mam dwie nogi, dzięki którym mogę samodzielnie się poruszać. Chodzić gdzie tylko chcę, biegać, tańczyć, jeździć na rowerze.
2. Mam dwie ręce, dzięki którym mogę chwytać dowolne rzeczy, samodzielnie pisać i jeść, dotykać i przytulać moją narzeczoną.
3. Mam dobry wzrok, dzięki któremu mogę codziennie podziwiać piękno tego świata.
4. Mam sprawny słuch, dzięki któremu mogę słuchać dźwięków przyrody, muzyki i wszystkiego, czego zapragnę.
5. Mam zdrowie, które pozwala mi aktywnie spędzać czas i cieszyć się życiem bez ograniczeń.
6. Mam Narzeczoną, która jest ze mną na dobre i na złe. Kocha mnie, a dzięki Jej obecności czuję się potrzebny, bez względu na to, co w danym momencie dzieje się w moim życiu. Zasypiam przy Niej i się budzę. Zawsze mogę się do Niej przytulić, bo Ona to uwielbia. Razem stawiamy czoła codziennym trudnościom, razem cieszymy się z naszych drobnych sukcesów. Ona znosi moje jazdy, a ja Jej humorki. Kłócimy się, ale zawsze się godzimy. Ona nadaje kolorów nawet najbardziej szarym dniom mojego życia.
7. Mam Rodziców, którzy bardzo mnie kochają i zawsze mogę na nich liczyć. I choć Mama bywa nadopiekuńcza, a Tata nerwowy, to wiem, że oboje chcą po prostu bym był szczęśliwy. W przeszłości wielokrotnie Ich zawodziłem, zadawałem Im wiele bólu, ale Oni nigdy się ode mnie nie odwrócili. Zawsze mi pomagali. Teraz ja chcę pomagać Im. Przede wszystkim nie zadawać więcej bólu i dawać jak najwięcej powodów do radości.
8. Mam młodszego Brata, który jest moim najlepszym przyjacielem. Wiem, że mogę Mu o wszystkim powiedzieć i że zawsze mogę na Niego liczyć. Chciałbym być kimś takim również dla Niego. Wierzę, że kiedyś tak się stanie.
9. Mam Rodzinę, do której zawsze mogę zadzwonić lub ją odwiedzić.
10. Mam gdzie mieszkać, co zwłaszcza teraz, gdy jest coraz zimniej, jest mega komfortem.
11. Mam co jeść, dzięki czemu nie chodzę głodny. W dodatku moja Narzeczona KAPITALNIE gotuje! 🙂
12. Mam w co się ubrać.
13. Jestem wolnym człowiekiem!
Mało? Te 13 „rzeczy” wymieniłem jednym tchem. Żadnej z nich nie oddałbym za największe pieniądze tego świata!
Ktoś powie, że jest to pocieszanie się na siłę. Że to banał. Że każdy to ma. Nie każdy to ma, a to ile te wszystkie rzeczy znaczą człowiek przekonuje się, gdy je traci. Ja też dotychczas nie patrzyłem na to w ten sposób. Poznałem jednak historie ludzi bardziej doświadczonych ode mnie. Starszych. Mądrzejszych. Bogatszych. Większość z nich żyła w ubóstwie przez większość życia, ale się tym życiem nie cieszyli, bo czegoś z powyższej listy im brakowało. Mieli mnóstwo pieniędzy. Było ich stać na wszystko, ale tych akurat rzeczy kupić nie mogli. I byli cholernie z tego powodu nieszczęśliwi.
Skoro ja je mam, to jakim prawem narzekam? Powinienem budzić się z uśmiechem na twarzy, dziękować Bogu za kolejny dzień i iść przez życie z podniesioną głową.
I choć są jeszcze rzeczy, których nie mam, a na których mi zależy, to wciąż mogę je zdobyć. Wcześniej muszę jednak docenić to, co mam. Gdy w moim życiu pojawi się radość, zmieni się moje myślenie, będzie o to dużo łatwiej.