Pływamy w morzu negatywności. To źle, tamto źle. Sięgasz po telefon, sprawdzasz wiadomości i media społecznościowe. Źle. Źle. Źle. Wystarczy jednak, że ktoś Cię pochwali, polubi coś Twojego, nagle czujesz się dobrze. Czy to naprawdę konieczne?

To osądy sprawiają, że widzimy rzeczywistość dobrą albo złą. Wolimy jedne rzeczy od innych, porządkujemy i kategoryzujemy zjawiska w dwóch kolumnach: „dobre” i „złe”. Osądy te jednak nie zawsze odzwierciedlają prawdę. Dokonujemy ich szybko, bez wystarczających informacji. W rezultacie wiele zjawisk, którym przykleiliśmy łatkę „dobrych” lub „złych” jest… neutralne.

Marek Aureliusz powiedział kiedyś: „Jeżeli sobie cokolwiek z rzeczy niezależnych od wyboru przedstawisz jako dobro lub zło, to jako skutek konieczny po zdarzeniu się jakiegoś nieszczęścia lub po wymknięciu się takiego dobra wypływa niezadowolenie z bogów i nienawiść ludzi bo oni albo są winni, albo są podejrzani o to że będą winni tego nieszczęsnego zdarzenia lub niepowodzenia. A więc niejednokrotnie popełniamy niesprawiedliwość wskutek owego rozróżnienia”.

Mogę więc myśleć: To źle, że coś mi się nie udało. Ale dlaczego źle? Po prostu się nie udało. Może inna rzeczywistość okaże się jeszcze lepsza dla mnie? Tamta mogła przecież okazać się pechowa. A jednak początkowo pochopnie oceniłem to jako złe, nie mając do dyspozycji wszystkich faktów.

Osądy są ważne, ponieważ decydują o naszych działaniach. Posługując się rozsądkiem możemy jednak zapanować nad falami emocji. Często wałkujemy w głowie sprawy, które nas niepokoją, ale nie zmieni to ich przebiegu. Przygotowanie się – owszem, przesadne roztrząsanie – nie.

Gdy nie osądzamy lub osądzamy mniej, łatwiej jest pozwolić życiu rozwijać się własnym rytmem. Zadania, relacje i doświadczenia stają się łatwiejsze, gdy nie obarczamy ich osądem. Nie byłoby łatwiej, gdybyśmy przestali przylepiać współpracownikom etykietę konkurencji, szefowi – potwora, a zleconemu zadaniu – katorżniczej harówki?

Nie osądzając lub osądzając mniej przestajemy walczyć z życiem, żałować, że nie jest inne i odrzucać to, co mamy. Zamiast podejmować próby kontrolowania innych, możemy starać się przekonać ich do modyfikacji zachowania lub sami zachowywać się tak, by inni mogli wziąć nas na wzór.

Najlepiej podsumowują to słowa Epikteta: „Jeżeli ktoś się szybko kąpie, to nie mów, że źle ale że szybko się kąpie. (…) Bo niby skąd możesz wiedzieć, że ktoś cokolwiek źle czyni, jeżeliś wpierwej nie poznał jego zapatrywania? Jeżeli będziesz w ten sposób postępował, nigdy nie zdarzy ci się, żebyś wydawał sądy o innych rzeczach, jak tylko o tych, o któryś powziąłeś jasne wyobrażenie”.

Zobacz także:
Niepowodzenia
Śmierć
Kontrola
Stabilność

Udostępnij lub wyślij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *