Każdy kto chodził na siłownię wie, że kilka treningów nie wystarczy, by zbudować wymarzoną sylwetkę. Podobnie jest z odchudzaniem u kobiet stosujących kilkunastodniowe diety. Oba te procesy wymagają dyscypliny, systematyczności i wytrwałości. A piszę o tym, ponieważ dokładnie tak samo jest z terapią i procesem trzeźwienia.
To, że kupisz karnet na „siłkę” i trochę poćwiczysz nie uczyni z Ciebie Jasona Stathama. Nawet najlepsza dieta nie sprawi, że po kilkunastu dniach będziesz miała ciało jak Jenifer Aniston. Kilka tygodni terapii nie wystarczy byś poradził sobie ze swoim uzależnieniem od hazardu. Z pozoru wydaje się to oczywiste. Niestety, w rzeczywistości bardzo często wierzymy, że da się inaczej.
Projekt „Postaw na siebie” istnieje już blisko 4 lata. Przez ten czas regularnie odpowiadam na wiadomości hazardzistów i ich bliskich w ilościach, które już nie sposób zliczyć. Przerabiając kolejne historie dostrzegam całe mnóstwo podobieństw. Ponieważ są to trudności powtarzające się u wielu osób (w tym i u mnie) dzielę się swoimi doświadczeniami poświęcając im osobne wpisy na blogu. Tak jak teraz.
Porównanie terapii do siłowni oraz procesu trzeźwienia do budowania wymarzonej sylwetki nie jest przypadkowe. Na początku jest większa lub mniejsza motywacja. Jej źródła są różne. „Najwyższa pora coś zmienić”. „Komuś się udało, to i mi się uda”. „Zrobię to dla niej”. „Zrobię to dla niego”. No i się zaczyna. Siłownia/odchudzanie/terapia.
Jeżeli dotychczas nie ćwiczyłeś na siłowni, już po kilku treningach „spuchniesz”, a więc dostrzeżesz pierwsze efekty. Po pierwszych dniach diety, ze względu na to, że jeszcze trzymasz dyscyplinę, zgubisz kilka kilogramów. Po kilku terapiach (nie zawsze, ale bardzo często) uwierzysz w jej cudowną moc i poczujesz się duuużo lepiej. Co dalej? Dla niektórych to motywacja do kontynuacji dotychczasowych działań. Niestety, dla innych to sytuacja, w której spoczywają na laurach. Nie tylko przerywają to co zaczęli, ale prędzej czy później wracają do wcześniejszych zachowań.
Przyjmijmy, że pierwsze efekty zadowoliły cię na tyle, że kontynuujesz to, co zacząłeś. Gdy mięśnie przyzwyczają się do wysiłku, po pewnym czasie trudniej o progres. Dieta i jej efekty cieszą, ale przychodzi weekend i pojawiają się pokusy w postaci słodkości, które przecież tak bardzo lubisz. Terapia jest spoko, ale w pewnym momencie wcześniejsza fascynacja mija. I co? I w takich przypadkach często po prostu rezygnujesz.
Budowanie muskulatury, odchudzanie oraz terapia i proces trzeźwienia nie przyniosą Ci oczekiwanych rezultatów w krótkim czasie. Jeżeli dotychczas nie byłeś aktywny fizycznie, nie dbałeś o to co jesz, to nie ma szans abyś ćwiczeniami i dietą zmienił swoją sylwetkę w kilka tygodni, czy miesięcy. Bo niby jak, skoro na swój dotychczasowy wygląd pracowałeś przez całe swoje życie? Bałaganu, który w Twoim życiu powstał przez lata uzależnienia, także nie da się posprzątać w ciągu zaledwie kilku miesięcy.
Ćwiczenia na siłowni przyniosą Ci oczekiwane efekty tylko wtedy, gdy będą podparte właściwą dietą. Dieta bez aktywności fizycznej na dłuższą metę nie wystarczy. Terapia niewiele Ci da, jeżeli się w nią nie zaangażujesz. Nie doświadczyć procesu trzeźwienia, jeżeli terapii nie będzie towarzyszyła Twoja ciężka praca. Nie przez kilka tygodni, czy miesięcy… To za mało.
By mieć mięśnie jak Statham, ciało jak Aniston i żyć normalnie, mimo Twojej choroby jaką jest uzależnienie od hazardu nie wystarczą zmiany, które wprowadzisz na krótszy lub dłuższy czas. Zmianie muszą ulec wszystkie dotychczasowe nawyki i całe Twoje życie.
Na siłownię chodzisz nie musisz, jeśli nie chcesz. O ile nie wymaga tego od Ciebie lekarz odchudzanie także możesz sobie darować. Jeżeli jednak jesteś uzależniony od hazardu wiedz, że krótkotrwałe działania dadzą ci krótkotrwałe efekty. Na większe trzeba pracować cały czas. Nie tylko dziś i jutro, ale zawsze. Brzmi strasznie? Strasznie wygląda życie osoby w czynnym uzależnieniu. To, czy zdołasz je zmienić i uczynić je pięknym zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
Zobacz także:
Ławka terapeutyczna w… siłowni!
Kasia Dziurska: Wcale nie jestem idealna